Academy Records

dawyne grzebał w płytach poszukując czegoś czilałtowego, bo ostatnio nie miał czego puścić, jak planował seksik...

tak, dawyne, dywan od razu..

muki po raz kolejny dzisiaj wyszła z domu, bo nie mogła w nim usiedzieć słuchając głupiego gadania swojej matki. w każdym razie weszła do sklepu, rozglądając się za kimś ciekawym, wypatrzyła tylko dywana więc podeszła do niego, niby po drodze oglądając jakieś płyty elvisa, zatrzymała się przy literce s jak sok i odchrząknęła. - przepraszam - że żyję xd - wiesz może gdzie znajdę - westchnęła, zastanawiając się, czego mogłaby szukać - hm, winyle?

ja zawsze do taty mówiłam przepraszam że żyję i wtedy się wkurzał. - winyle? - zdziwił się, jakby nigdy tego słowa nie słyszał. - po co ci winyle? jesteś dżidżejem? - pozdro marcin ka znany jako jeden ze starszych braci dżoli. uniósł brwi szukając czegokolwiek, co świadczyło by o jej byciu dżidżejką. na przykład ogolonej głowy i lindsay lohan za pachą, ale nic/nikogo takiego nie znalazł. zmrużył oczy, nie mogąc się doczekać odpowiedzi. może wreszcie wpuszczą go do tribeki?

pokręciła głową, śmiejąc się, jednak nie był to śmiech czarownicy, czy chociażby natalii, która śmieje się trochę jak idiotka. - skąd, nie jestem żadnym didżejem.. - była na to za młoda i jej rodzice nigdy by nie pozwolili, by pracowała jako jaki didżej w klubie. ba, oni chyba nawet nie wiedzieli, że ich córka chodzi po klubach i barach, oraz że pije alkohol! ach ta dzisiejsza młodzież. - po prostu mam w domu adapter, w zasadzie nieużywany i chyba pora zaopatrzyć się w jakieś winyle do niego..

nie to żebym przeczytała, że ma w dupie adapter. - hm, w takim razie nie wiem, ale to nie jest zbyt duży sklep, chyba nie będziesz musiała szukać zbyt długo. w zasadzie mogę ci pomóc. winyle to takie duże czarne, prawda? - zapytał jeszcze, bo nie był pewien. nie byłoby ziomowo, gdyby wyciągnął kasetę magnetofonową krzycząc, że to winyl.

zdecydowanie nie byłoby. - tak, tak, to te duże czarne - przytaknęła, uśmiechając się. nawet ona, chociaż była od niego młodsza, wiedziała jak wyglądają płyty winylowe! najwidoczniej spędziła więcej czasu w dzieciństwie z dziadkami, niż on ze swoimi. - może nie mają tutaj, w zasadzie nie będę nad tym jakoś specjalnie lamentowała. - bo i tak nie miała naprawdę żadnego adaptera. nawet w dupie.

o, sześć lat młodsza aż! - moja babcia ma dużo winyli - zwierzyłsię jej z tej strasznej, gorzko słodkiej wręcz sprawy i westchnął. - znaczy miała. przejechał ją tramwaj. ale cóż, każdy kiedyś umrze. - wzruszył ramionami, odwracająć się twarzą do półki z różnymi porozwalanymi płytami po przecenie, żeby nie widziała grymasu cierpienia na jego twarzy. dwayne nie ejździł już tramwajami od tego czasu.

ale staruch z dwayna.. pewnie w nowym jorku nawet nie mają tramwajów, bo po co one komu, jak jest metro i inne środki komunikacji miejskiej. czyli pewnie statki, bo nie wiem co jeszcze jest. - przykro mi. moja babcia też nie żyje, ale to chyba marne pocieszenie. - zwłaszcza, że miała jeszcze drugą babcię i to ta mniej kochana umarła.

wiem ze wolno odpisuje ale jak zwykle nie powiedzialas jak wrocilas- .-
na przykład autobusy.
-nie musisz mnie pocieszać, nie martw się. - westchnął, odwracając się wreszcie. nawet się uśmeichnął. trochę sztucznie, ale co ja ci poradzę. - jestem dwayne.

no ale przecież pisałam ci, że poszłam po kanapki i już wtedy byłam..
- muki. miło cię poznać - uśmiechnęła się również, bo czemu niby miałaby się nie uśmiechać, zwłaszcza że pogoda się już poprawiła. - szukasz tutaj jakichś konkretnych płyt, czy coś? - spytała, opierając się ramieniem o wysoki regał, na którym było strasznie dużo płyt.

nic nie pisałaś...
-czegoś dżezowego, ale nie znam żadnego dżezowego artysty. prawdę mówiąc jestem upośledzony muzycznie. - wzruszył ramionami, miał gorsze problemy, kto by się przejmował muzycznym upośledzeniem, gdyby nie miał na czynsz.. no właśnie. co poradzić, skoro dwayne musiał kupić nowy sprzęt do swojego salonu tatuażu,.

brokat ‎(19:06):
pozdrow telefon taty xd
candyfloss ‎(19:11):
xd nie, teraz szłam po kanapki

??? ??

- upośledzony muzycznie? chyba żartujesz! - pokręcila głową, chociaż muki sama przepadała za muzyką, nie miała zamiaru skreślać dywana tylko dlatego, że nie znał się na muzyce, bo to przecież żaden powód, zwłaszcza że poza tym chyba niczego mu nie brakowało. - mogę ci pomóc szukać, chociaż artystów jazzowych też specjalnie nie znam..

to nie dostałam :c bo patrycja mi psuje necik ciągle. - niestety nie. - westchnął, jakby miał raka mózgu, tak ciężko i depresyjnie. - nie, w porządku, chyba spasuję. - najwyżej zrezygnuje na rok z seksu, trudno się mówi, albo będzie uprawiał seks po kiblach klubowych jak piróg. - ty coś kupujesz poza tym? czy mogę cię wyciągnąć na drinka/ - do klubu

- chyba nic nie kupuję. i tak chyba nie wzięłam portfela - wyznała mu. nie wzięła nic z domu, dobrze, że to nie było zbyt daleko od jej domu, bo musiałaby jechać metrem na gapę;o - i chętnie dam ci się wyciągnąć na drinka. - chociaż nie mogła pić, bo rodzice mówili, że od tego mózg się zmniejsza do rozmiarów orzeszka, ale ona w to nie wierzyła.