420 Bar & Lounge

cóż, nie była jakaś oryginalna ani nic, po prostu przyszła w jakiejś miłej sukience sie upić. miała nadzieję nikogo nie spotkac, ale jak wiadomo zniweczymy jej plany, bo tak się robi zawsze ;d

oczywiście jej plany zniweczył nie kto inny, ale robbie. siedział przy barze i pił coś procentowego, może nawet alkohol uderzył mu już nieco do głowy. w każdym bądź razie gdy zobaczył emmę uśmiechnął się szeroko i miło i pomachał do niej, tak zdecydowanie był już nie trzeźwy! biedna emi...

zdecydowanie biedna emi.... xd
odmachała mu zrezygnowana i w sumie wiedziała że musi iść usiąść obok niego. bywa, jak nawet miałby urwany film, to pamiętałby że go olała, wiedziała to. wzięła więc swoje różowe cosmo i poszła usiąść obok robbiego.
- cześc, pijaku - widac było po jego oczach że już parę whiskey on the rocks ma za soba....

- nic nie piłem. - oznajmił i zamrugał z milion razy swoimi bajecznymi oczętami, a potem uśmiechnął się, emma już się rozpływała! w sumie to gdyby mu się film urwał to mogłaby go wykorzystać tak pomyślałam sobie. ale emi jest pewnie dziewicą i się boi! xd - do tego klubu chyba nie wpuszczają dzieciaków. - uwielbiał się z nią droczyć i wyzywać od dzieci, ale w głębi gdzieś i tak ją kochał, jak przyjaciółkę, a może coś więcej nie wiem.

- podobno nie wpuszczają, widzisz tu jakieś dzieciaki? - zapytała i napiła się tego cosmo w końcu, bo czuła, że zdecydowanie musi się rozluźnić. - tak, jasne, nic nie piłeś, a oczy ci mrugają same - jasne że się rozpływała, ale była jeszcze trzeźwa, więc miała tutaj kontrolę nad sytuacją. ha, wreszcie ma przewagę! a poza tym to na prawde wyglądała kusząco, nawet w tej chwili podszedł do nich jakiś czterdziestolatek i powiedział: "czesc mała, jeśli chcesz zarobić to..." , położył swoją wizytówke na blacie baru i czekał czy coś odpowie. fujfuj.

o nie, robbie się zdenerował na tego pana! bo jak mógł jej sugerować takie rzeczy, emma była czystą i nieskazitelną dziewicą cnie. :d dlatego też odburknął coś do niego i zwrócił mu tą wizytówkę, gdyby był bardziej podpity to pewnie chciałbym ją mu wsadzić w hm, wiesz gdzie. :d w ' adrenalina 2 ' koleś tak zrobił, tylko, że wsadził jakąś mega wypasioną wiatrówkę. pewnie ci coś obrzydzam. ;x - jaki ten facet miał tupet, przecież jesteś ze mną, wyglądamy prawie jak para a on i tak podszedł, pfpfpfpf. - zdenerwował się strasznie. nie dziwmy się....

w sumie to nie obrzydzasz, nie martw się i nie stresuj xd
- ale nie jesteśmy parą - wzruszyła ramionami. tak, dalej udawaj chłodną i niedostępną, dobrze ci idzie. wcale serce nie wyskoczyło ci z piersi kiedy rob powiedział 'ona jest ze mną' , głupia. - po drugie przyszlismy tu osobno, więc technicznie nie mam z tobą w tej chwili nic wspólnego. nawet nie jestem pijana. - westchnęła i chyba żeby ten stan rzeczy zmienic znowu zanurzyła usta w swoim drinku.

- co z tego, że nie jesteśmy? po pierwsze możemy być, a po drugie to nie pozwolę, żeby mojej ulubionej współlokatorce się coś stało no nie? - odparł, w sumie nie zastanowił się nad tym co powiedział, emmie pewnie teraz wyskoczy serce z piersi. :d - ale wiesz, jeśli nie mamy nic wspólnego to mogę sobie iść. - i zrobił taką słodką minę, emma na pewno pozwoli mu zostać.

- nie, zaraz się upije, nie musisz sobie iśc - wychyliła do końca swój kieliszek i zamówiła następnego drinka, tequila sunrise tym razem, który swoją droga umiem robić ;d dzięki mojemu grekowi.
- co rozumiesz przez możemy być? - zapytała, bo skoro był podchmielony to można było z niego wyciągać informacje, tak jej się zdawało.

och, dzięki grekowi. :d
więc został, zamówił sobie kolejne piwo, drinka, whisky nie wiem, nie ważne, w każdym bądź razie jeśli wypije jeszcze kilka szklaneczek czegoś procentowego to emma napewno będzie musiała go prowadzić do domu... - nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. - bo przecież traktował ją jak przyjaciółkę czy coś. - a ty nad tym myślałaś? - może jemu się uda wyciągnąć informacje. :d

- nie wiem, to by było dziwne - stwierdziła - wiesz, w końcu razem mieszkamy. sprzątałam twoje brudne skarpetki i miałabym miec ochotę na seks z tobą? - ale kreci, ojoj. wiadomo że miałą ochote na seks z nim, i to jaką!
dla zabicia poczucia winy, bo nie znosiłą kłamstwa wychyliła od razu swojego drina a do tego poprosiła jeszcze szota. i jego te wypiła od razu, krzywiąc się niemiłosiernie.

kłamca z niej. - jestem aż tak brzydki, że chodzenie ze mną byłoby dziwne? - zapytał, udzielał mu się wyśmienity humor co można było zauważyć po obfitym uśmieszku na jego twarzy. - po za tym emma nie powinnaś myśleć o seksie jako że jesteś dziewicą. - wyjaśnił, w końcu wiedział to i owo o niej.

- nie, nie jestes brzydki, rob, szczerze mówiąc to zadziwiające że nie masz dziewczyny. aach, no tak, jestes przeciez niesprzątającym po sobie samcem alfa, więc nie mogę od ciebie za wiele oczekiwac - westchnęła. - a co, dziewicom nie wolno myśleć o seksie? w takim razie rodzaj ludzki już dawno by wymarł! poza tym nie może nie mam ambicji zostania pustelnicą cnotką niewydymką?

- sprzątam! czasem...w Boże Narodzenie i Wilkanoc. - wyjaśnił i uśmiechnął się uroczo, on się nie nadawał do sprzątania ani żadnych prac domowych, on się nadawał do bycia, po prostu i do podziwinia jego uroku. - wolno, no ale wiesz, ze względu na to, że mieszkasz ze mną to możesz o tym zacząć myśleć dopiero po 17 roku życia. - wyjaśnił bo w sumie on ją podziwiał za to, że żyła w celibacie.

- sugerujesz że nie mogę przenocować żadnego miłego chłopaka u siebie w pokoju? jakie masz błędne przekonania, mój ojciec płaci taki sam czynsz jak twój! mamy równe prawa! - zaśmiała się - a do siedemnastki już niedługo. w sierpniu. - o ile dobrze pamiętam co jej tam wpisywałam ;d - poza tym to nie mój wybór a zbieg okoliczności, nikt mnie nie chce, więc z nikim nie śpię, proste.

- skądże ja nic nie sugeruje, tyle, że jakby zastał cię z jakimś nieodpowiednim chłopakiem to na pewno wyleciałby na klatkę. - oznajmił, bo przecież był starszy i musiał się nią opiekować! - och, nawet nie wiesz ile facetów cię chce. - odparł z rozbawieniem bo ile razy przychodzili jego koledzy tyle razy chcieli jej numer od robbie'go tyle, że on każdego spławiał bo żaden nie był odpowiedni.

0czywiście emi zinterpretowała jego słowa jako - ja cię chcę.
- na przykład kto? - zakpiła więc, bo musiała się upewnić. na prawde mi jej szkoda! teraz poprawiała swoją króciutką sukieneczkę, skubiąc kawałki wystającej nitki. denerwowała się, mimo tego nawet, że przecież była pijana,tak samo jak i robbie.

- tajemnica. nie mogę ci zdradzić bo na drugi dzień polecisz pod mieszkanie tego biedaka i nie dasz mu spokoju. - zakpił, jezuu, kochał to robić, ale kochał też emi, a emi mu wybaczy bo jest fajny prawda? :d

emi mu wybaczy bo się w nim kocha, co nie znaczy że nie będzie się wkurzała!
- jasne! a zresztą co ty tam wiesz o dziewczynach - westchnęła i machnęła ręką. - nie możesz się nawet nauczyć że brudnych skarpet nie wciska się do szafy! - teraz ona starała się szydzić z roba, ale kiepsko jej to szło, cóż. miała do niego słabośc i nic na to nie była w stanie poradzić.

posprzeczali się i poszli do domu, razem!
cześć. :d