New York Public Library

siedział na schodach biblioteki, niestety nie był na tyle głupi, żeby do niej wejść, co to to nie, ale palił papierosa, i usilnie próbował chyba rozwiązywać jakąś krzyżówkę, ale ciągle mu ktoś przeszkadzał, cóż. ale siedział, i czekał na cud ;x

zoey przechodziła tędy dosyć szybkim krokiem, bo powiedzmy, że dokądś się spieszyła. zauważyła jednak zacharego i przystanęła przed nim, ładnie się uśmiechając.
-zach, jej, cześć - odgarnęła włosy z twarzy.

i cud się zjawił, brawa dla zoe, ma chyba jakieś telepatyczne zdolności co do tego. no ale nie ważne. cóż, spojrzał się na nią z uśmiechem, i pewnie poklepał miejsce obok siebie, bo byłoby fajnie, gdyby tak została na chwilę. poprawił swoje okulary, i tylko się uśmiechnął. - och, zoe, cześć cudzie. - powiedział całkiem zadowolony.

-cudzie? to miłe, ale skąd ci się to wzięło? - zapytała zainteresowana, siadając obok zacharego i zapominając, że spieszyła się na swój kurs francuskiego. cała zoey. stara, a głupia. ale za to ją kochamy.

odłożył swoją krzyżówkę, której dzisiaj już nie rozwiąże, jaka zupełna szkoda, serio. no ale nie ważne, pewnie i tak będzie dzisiaj zajęty. uśmiechnął się do niej, i znowu poprawił okulary, miał już chyba taki odrych. - hm, wiesz, raczej czekałem na cud, i proszę bardzo, oto jesteś. - powiedział z uśmiechem!

-jej, to naprawdę miłe, zach. to znaczy fakt, że uważasz mnie za swój cud - rozczuliła się, bo jak wiadomo zoey należała do wesołego klubu romantycznych dziewcząt. oczywiście nie dosłownie. w sensie metaforycznym. podwinęła nogi pod brodę i oparła ją na chudych kolanach, patrząc na zacharego - lubię twoje okulary - wypaliła nagle w sumie trochę abstrahując od tematu.

zaśmiał się tylko i spojrzał na nią, wyglądała na bardzo niewinną dziewczynkę, która dopiero co skończyła liceum, i bawiła się jeszcze niedawno w cukierkowe i słodkie dziewczęce zabawy. rozczulało go to zupełnie, wiadomo, on jest czasami wrażliwy także. był totalnym przeciwieństwem aksla, no, ale nie ważne. zawsze był poważny, albo się starał. - wiesz, jak chcesz, mogę ci w sumie je pożyczyć. - powiedział z uśmiechem.

oni są w tym samym wieku :p
-o, łał, to znaczy nie wiem czy będziesz coś bez nich widział. będziesz? - zapytała, zakładając za uszy pasmo ciemnych włosów i prostując się nieznacznie, to jest podnosząc głowę z kolan, które teraz posmyrała krótko opiłowanymi paznokciami pomalowanymi na fioletowo.

no, ale wyglądała na młodszą xd
spojrzał na nią, i pokiwał głową. - nie martw się o mnie, mam jeszcze taką samą drugą parę, właśnie tylko dlatego, żeby takie dziewczyny jak te, kiedy sobie pożyczyć chcą moje okulary, to tak w razie czego, wiesz. - powiedział z uśmiechem, i tylko pewnie objął ją ramieniem. - może teraz pójdziesz ze mną na kawę, moja droga zoe? - zapytał z uśmiechem, kocham jego uśmiech <3

zaśmiała się, ale nie idiotycznie, ani z niego. po prostu, całkiem wesoło spoglądając na niego i zagryzając wargę.
-no proszę, widzę, że jesteś przygotowany na każdą ewentualność. nie to co ja - dodała po chwili, komentując tym samym swoje nieogarnięcie, o którym miał już jako takie pojęcie, chociaż nie poznał się na nim do końca końców - co do kawy. bardzo chętnie.

- a więc kierunek kawa! - powiedział, złapał ją za rękę i poszli!