Flow

bez dymu nie ma rymu, bez dymu nie ma flow, dlatego przyszli tutaj, myślisz, że robbie miał zielone? w każdym razie zajęli miejsce na jakiejś kanapie w kącie w strefie vip, bo jenny była małym burżujem.

skoro jenny była vipem to i on był. :d nvm. zamówili sobie pewnie kamikadze, ostatnio to piłam i napiłabym się jeszcze raz. - więc co u mojej ulubionej rudowłosej dziewczyny? - zapytał nagle, w sumie nie widzieili się jakiś czas, toteż musiał się wszystkiego wypytać.

-hm - zastanowiła się, zbierając jakieś konkretne myśli w głowie. leniwie sączyła swoje martini bianco, patrząc na robbiego zza szerokiego kieliszka - sama nie wiem. nigdy nie byłam dobra w streszczaniu swojego życia. ale myślę, że całkiem w porządku. chociaż bez rewelacji. nie wiem jak to możliwe, ale zaczyna być tu nudno - westchnęła teatralnie, opierając się wygodniej o kanapę.

- u ciebie bez rewelacji? jak widzę elita spada na psy, myślałem, że gdy się wyłączyłem z życia towarzyskiego odbyło się tu kilka ciekawych imprez, romansów i skandali. - odparł zaiwedziony i wzruszył ramionami. - ale nie martw się, powracam do łask i na pewno nie będzie nudno. - wyjaśnił, bo z nim nie da się nudzić.

-hm, pewnie nie tyle spada na psy, co po prostu wszystko mnie zaczęło nudzić. myślisz, że przechodzę kryzys wieku średniego? tak jak werter. z tą różnicą, że nie mam ochoty załadować sobie kulki w skroń i umierać do rana. przynajmniej teraz - mówiła, popijając martini, toteż wprowadzała do swojego monologu jakieś krótkie przerwy. pewnie miała wyjątkowo słabą głowę, a dzisiaj zapomniała zjeść obiadu i tym sposobem, lekko się upiła, opierając teraz ramieniem o ramię robbiego.

- nudzić? potrzebujesz ekstremalnych przeżyć? hm? - mógł jej zaproponować noc seksu, skok na bungee, albo jeszcze jakieś inne durnoty. - odparł wypijając do końca drinka czy co on tam miał, miał coś na pewno! i ja wiem co knuła opierając się o jego ramię, ale robbie nie mógł odmówić jej wsparcia, był zbyt wrażliwy. miał być dziewczynką podobnie jak tony. :d

jak to dziewczynką? :p
-może być skok na bungee - odpowiedziała, prostując się mimo wszystko i machając na barmana, żeby przyniósł im to samo co wcześniej. pozwoliła sobie w tej kwestii zadecydować za robbiego - zawsze chciałam skoczyć na bungee w swoje osiemnaste urodziny. skoczysz ze mną, rob? - spojrzała na niego świecącymi oczami. pytanie tylko czy z podniecenia ewentualnym skokiem, czy lekkiego podpicia.

no normalnie...miał mieć kuciapkę a jak się urodził to okazało się, że ma kusia. :d
w sumie to przerażał go taki skok i nie wiedział czy chciałby ryzykować życiem i rozstrojem żołądkowym. - a kiedy kończysz osiemnaście lat? - zapytał, przełykając stosunkowo głośno ślinę, trochę cykor z niego, ale to nic, wyrobi się jeszcze.

-dwudziestego pierwszego listopada, chyba powinieneś się już nauczyć, robbie. to nie jest jakaś wyjątkowo trudna do zapamiętania data - wzruszyła ramionami. skoro jej się udało ją zapamiętać, nie widziała problemu w zrobieniu tego przez niego. usiadła trochę wygodniej, bo zdrętwiał jej tyłek. osiągnęła stan, w którym miała wrażenie iż jej ruchy nie zgrywają się z tym co widzi. wszystko było jakby bardziej płynne i nieco spowolnione - a co u ciebie, bert? gadamy tylko o mnie.

- nie jestem najlepszy w zapamiętywaniu dat. - oznajmił, w sumie czasem nawet swojej daty urodzenia zapominał, więc wybaczmy mu. dobrze, że zapamiętywał imiona! - u mnie po staremu, piję, palę, ćpam, imprezuję i w ogóle się nie uczę, od następnego roku rzucam palenie bo moje koleżanki narzekają, że moje mieszkanie jest jak palarnia i sprzątam w nim codziennie. - zrelacjonował jej jego obecne życie. zastanawiające jest tylko jakie koleżanki tak narzekały. :d

-aha, to nic - powiedziała i pewnie poszła, bo też idę.