marika

mieszkanie w najelegantszej części upper east side

tak więc Audrey podjeżdża żółta taksą ze swoimi torbami i walizkami. podchodzi do windy, i szok, bo na którym piętrze mieszka ta zacna Francuzka ? wyciąga więc swój telefon i swoimi zgrabnymi palcami wystukuje szybko wiadomość. (ciąg dalszy na telefonie mariki)

zeszła ze swojego najwyższego piętra i podeszła do audrey, bo domyśliła się, że to ona - cześć, ty jesteś audrey?

tak, to ja - odparła, trochę zmieszana i włożyła telefon do kieszeni rurek.

- chodź na górę. pomóc ci z bagażami? - zapytała

chętnie - powiedziała, podając jej rączkę jednej z tych fajnych toreb na kółkach.

wzięła tę torbę i pojechały windą na górę. marika otworzyła drzwi do mieszkania - witam w nowym lokum - uśmiechnęła się

(jakaś fota by się przydała,hm) można powiedzieć, że audrey była zadowolona, bardzo zadowolona. mieszkanie jej się podobało, no bo komu się nie podoba na Upper East Side?
- jest... zajebiste - powiedziała, bo inne słowa nie mogły opisać tego wspaniałego wystroju.

- miło mi to słyszeć. tu jest twoja sypialnia - otworzyła drzwi do pokoju - rozejrzyj się po mieszkaniu, zobacz gdzie co jest
(ja muszę iść)

więc audrey zajęła się rozpakowywaniem swoich manatków po swoim ślicznym nowym pokoju. a potem obejrzała sobie calutkie mieszkanie i stwierdziła że jest ładne i duże, a marika gdzieś poszła.

gdzieś koło piątej Audrey wraca z pracy w Starbucksie, śmiertelnie zmęczona bo przed pracą była na uczelni. siada sobie w fotelu w salonie i rozprostowuje nogi. torbę gdzieś tam walnęła w przedpokoju, tak że łatwo się o nią potknąć.