Battery Park

Park usytuowany w południowej części Manhattanu. Można obserwować stąd Statuę wolności!

siedział na kocyku właśnie tutaj, jak cała masa innych ludzi i obserwował statuę wolności, woow.

pewnie to jej rower tutaj stoi w prawym dolnym rogu bo wlasnie przypiela go do barierki, poprawiajac krotkie szorty ktorych nawet nie widac spod jej koszulki, zreszta patrz jej ubana w i zlapala jeszcze swoj fajny bidon w kwiatki, a potem ruszyla do parku z zamiarem troche sie poopalania. stala chwile jeszcze na betonowej sciezce obok barierek bo zastanawiala sie czy bill to ten chlopiec z ktorym ostatnio w zasadzie wypalili skreta i nie byla do konca pewna, ale w koncu jej jakze entuzjastyczna natura zwyciezyla i podeszla i tak - czesc, ladny kocyk - zachwycila sie i usiadla obok, rozwiazujac prawego trampka.

oja, ale ma fajne szorty,xd. zaraz się rozkręcę, tylko kupuję bilet i wychodzi mi siedem stów w jedną stroną, HAHA. no, w każdym bądź razie trochę się wystraszył, bo wzięła go z zaskoczenia, ale spoko był zdrowy i nie umarł z tego powodu na zawał.
- o, cześć - uśmiechnął się szeroko i podrapał się po policzku, przygryzając go lekko od środka. zdjął swoje wayfarery z nosa i odłożył na bok - dzięki. możesz się przysiąść.

osom =D nie wyobrazam go sobie w wayfarerach xd masz brzydka ikonke, moge ci porobic? bo mam fajne screencapy ze skinsow
-tak, juz sie przysiadlam - rozesmiala sie nawet bo to taki dobry joke ze ojacie tlumy szaleja i dziewice piszcza. zdjela buty ale nie martw sie, nie musisz patrzec na jej stopy, bo miala dlugie nogi i pewnie jej stopy byly gdzies az na drugim brzegu albo przy statule wolnosci - ale i tak dobrze ze pozwalasz, moglbys mnie rownie dobrze wygonic, czy cos. chcesz? - podsunela mu pod nos bidon, z jakims alkoholem, wybierz sobie. moze z wodka, pozdro kesi i jej pistolet na wode.

no wlasnie chcialam zauwazyc, ze jemu pewnie nie pasuja, ale to nic, przeciez nie bedzie nosil okularow-much, conie.........no porup;) i wyslij mi potem link na padu, bo ja nie ogarniam tego twojego giligili,xd.
- no, owszem, moglem - oczywiscie, ze mógł w końcu był sławnym hokeistą, więc miał do tego prawo....okej, to wcale nie ma znaczenia...znaczy to, że jest hokeistą...ale nana miała fajne nogi, więc dlaczego miałby nie chcieć, żeby siedziała na jego kocyku - co to jest? - zapytał, nie mając do końca pewności, może nawet sobie pomyślał, że to jakiś eliksir miłości..był wielkim fanem harry'ego pottera.

czemu nie ogarniasz? tam na dole masz wczesniej i sobie przegladasz a w browse tags masz napisane wszystkie nazwiska. linki do ikonek zazwyczaj w komentarzasz albo jak klikniej we wpisie na tekst piosenki albo nazwisko, izi pizi
-wodka - odparla niezbyt skrepowana tym jak teraz wypada w jego oczach; a mogl pomyslec ze jest jakas alkoholiczka i przestepczynia bo w koncu przyjechala na rowerze a kto wie ile tego wypila od rana, haha. pewnie jezdzi po nowym jorku i przejezdza swoim rowerem wszystkie hilcie tego swiata. polozyla sie na plecach, splatajac dlonie na watlych piersiach. chociaz w sumie nie az tak bardzo watlych co jest prawie plusem grania aktorkami a nie modelkami. fuck yeah. zmruzyla oczy, patrzac w chmury. - myslalam ze jest cieplej - no wlasnie, miala gesia skorke na udach. ale to nic.

pokiwał głową z uznaniem dla nany i dla wódki pewnie też, by teraz upić trochę z bidonu i odłożyć go na bok. jak na normalnego człowieka przystało skrzywił się trochę, bo przecież nie był jakimś hardkorem ani nic.
- masz gesia skorke na nogach - zauwazyl, bo wlasnie przygladal sie jej udom. wciaz siedzial. nie chcialo mu sie klasc, pewnie bal sie ze nana to jakas psychopatka i go zgwalci. albo co gorsza zabije. podrapal sie po klatce piersiowej. pod koszulką. dla odmiany przygladajac teraz jej twarzy - zawsze jeździsz pijana rowerem?

ale napisalam dlugiego posta tam wtedy. wow.
-pijana? - zdziwila sie, bo nie wydawalo jej sie zeby byla jakos bardzo pijana. znaczy w ogole nie byla, na dobra sprawe, wiec wiesz. troche sie obrazila. wrocila do pozycji siedzacej i skrzyzowala rece na piersiach, siedziala na jednej zgietej nodze teraz i spiorunowala go wzrokiem xd - nie jestem pijana. poza tym - pogladzila sie po obojczyku bo miala sie podrapac ale sie rozmyslila - moze mam kierowce?

- ochronę też masz? - zapytał, rozglądając się dookoła z udawanym przerazeniem w oczach - w kazdym bądź razie ładny rower - podrapał się po policzku, chyba miał jakies wszy czy inne te no - uprawiasz jakis sport poza jazda na rowerze?

-chyba nie. biegam rano. i seks, bo to tez podobno sport. i dzieki, moge cie na nim przewiezc, na kierownicy czy jakos. czemu pytasz o ochrone? chcesz mnie pobic czy cos? - zapytala rozbawiona, oblizujac usta, bo nie wyznawala blyszczykow i dokonczymy.

no to przyszli tutaj powiedzmy i spacerowali sobie.
- a ja nie wiedziałem, że mam takie ładne sąsiadki - odpowiedział jej komplementem za komplement.

klepnęła go w ramie i zaśmiała się.
-przestań bo się zawstydzę.
pokręciła głową i rozejrzała się.
Pogoda byla w miarę.

- no to się zawstydzaj, co w tym złego? w sumie po to to powiedziałem - zaśmiał się. spojrzał na ludzi kręcących się po parku.

-chciałeś mnie zawstydzić?
Spojrzała na niego.
-Osz ty jeden...-zaczęła ale nie skończyła, po zajęła się targaniem jego włosów.
To że byl wyższy nie pomagało jej, ale stojąc na palcach sięgała.

- proszę nieeee... daruj mi! przecież mi się i tak nie udało - zaśmiał się, starając uchylić przed niebezpiecznymi dłońmi dziewczyny. pewnie jego włosy już i tak wyglądały... śmiesznie.

-nie ma litości-powiedziała nie przestając się znęcać nad jego włosami.
Jakoś tak stanęła, że zachwiała się i zaczęła niczym w rożnych filmach.
Lecieć na ziemię w zwolnionym tempie. Zaznaczę, że nie przestawała się śmiać

dobrze, że w zwolnionym tempie, to zdążył ją złapać. znaczy się chwycił ją, ale niestety siła grawitacji pociągnęła ich oboje na ziemię, więc po chwili leżeli oboje na betonie. colin zaczął się śmiać.

Aya śmiała się dalej, nie podnosząc z ziemi.
-jesteś ciężki-powiedziała.-duszę się
dodała udając że łapie powietrze.
Spojrzla na jakiegoś przechodnia i powiedziała.
-pomocy-wyciągając w jego stronę ręce i nadal udając, że się dusi.
Staruszek spojrzal na nią jak na wariatkę i minąl ich szybkim krokiem.

- sorry - wydusił w przerwie między kolejnymi salwami śmiechu. szybko jednak się podniósł i podał rękę dziewczynie, by jej pomóc wstać. ludzie zapewne patrzyli na nich jak na nienormalnych.
- żyjesz? - zapytał.

zamknęła oczy i udawała że jest trupem.
Trochę jej nie wychodziło, bo czasem jej "bezwładnym" ciałem wstrząsnął dreszcz śmiechu.
otworzyła lekko oko. ale zaraz je zamknęła udając na powrót trupa.

- ha ha ha - zaśmiał się ironicznie stojąc nad nią.
- chcesz mnie do grobu wpędzić? - uniósł brwi, nadal trzymał wyciągniętą rękę, w razie gdyby dziewczynie znudziło się udawanie nieżywej.

jej usta wykonały lekki dryg, więc prawie się uśmiechnęła.
jednak nadal nie podnosiła się z ziemi.
Ludzie chyba zaczynali coraz bardziej się im przyglądać.
-Hej, co się robi jak ktoś nie oddycha? Resuscytacje krążeniowo-oddechową. do roboty colin.
albo, wezwij 997-pomyślała a w myślach Aya i nie zmieniając wyrazu twarzy śmiała się w duszy do rozpuku.

policji nie miał zamiaru wzywać xd jeszcze by go zgarnęli do więzienia za głupi wyra twarzy ;d przykucnął obok dziewczyny i potrząsnął delikatnie jej ramieniem.
- eeej, wygodnie ci? - zaśmiał się.

zaśmiała się po czym otworzyła oczy.
-nie oddycham. Hellol-przypomniała mu.
Zamknęła oczy, i po chwili dodała.
-Zrób coś z tym.
Dalej leżała i udawała trupa.