Terminal

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~****&&&&JUTRO&&&****~~~~~~~~~~~~~~~~~
więc tyler czekał już na biancę, zastanawiając się, czy spakowała jakieś ubranie, bo on na dwa tygodnie chyba przegiął, pakując sobie tylko plecak ubrań i nic poza tym. wyciągnął wakacyjne pieniądze z konta, dilerzy dobrze zarabiają, to znaczy, ci, co umieją dobrze sobie z tym radzić, a on sobie przecież radził lepiej niż niektórzy. i czekał na nią, tak, tak, chciał ją zobaczyć, nie to, że sie stęsknił, raczej mu sie nudziło już.

bianca z dużymi, przeciwsłonecznymi okularami na nosie nie mogła najpierw znaleźć tylera w tłumie przepychających się ludzi, mogła wziąć jednak tą mniejszą walizkę, ale przecież musiała zapakować trochę rzeczy, zwłaszcza, że nie wiedziała, gdzie w końcu trafią, więc musiała brać zarówno bikini, jak i swetry. życie.. w każdym razie w końcu go wypatrzyła. - hej, tyler! pomożesz mi z walizką? - spytala, nieporadnie ciągnąc walizkę w jego stronę. :c

miał ochotę troche się nad nią popastwić i bruknąć, że nie poneisie, bo jest zmęczony własnym plecakiem, ale tego nie zrobił i uprzejmie przyjał od niej walizkę, która wcale nie była dla niego na tyle ciężka. skorzystał z okazji, żeby pocałować ją nawet w policzek, w zasadzie warto byłoby się od siebie trochę zbliżyć, skoro mieli uprawiać razem seks, gdzieś na gorącej plaży albo w śniegu...
- cześć, bianca. zastanawiałaś się, dokąd chcesz polecieć? - robił maślane oczy do jej nóg i wszystkiego, w zasadzie zapowiadało sie nieźle z jej wyglądem. jeszcze nie miał takich przygód.

- nie zastanawialam się. czy przypadkiem nie mieliśmy wybrać się pierwszym lepszym samolotem? - szkoda, że zazwyczaj pierwsze lepsze loty są najbardziej gówniane, ale co zrobić. uśmiechnęła się, zsuwając z nosa okulary, które zaraz wsunęła do swojej torebki. - jak dla mnie to wszystko jedno, byle tylko nie wylądować na całkowitym zadupiu. - czyli żeby był zasięg, ciepełko i znośna woda.

- okej, to chodź, poprosimy o bilety na pierwszy lot, jaki jest wolny - powiedział, bo mieli bawić sie w krejzoli przecież, a jak się bawić, to na całego, tak więc teraz dźwigając jej walizkę, bo nie ogarnął, że miała kółka, a poza tym swój plecak na plecach miał i obejmując jednym ramieniem, jedynym wolnym właściwie, biancę w talii, poszli po te bilety! i pani od razu sie ich spytała, czy to podróż poślubna ;d.

bianca nawet trochę nerwowo chichotała, ale tylko przez moment, bo zaraz powiedziała krótko pani, że to zdecydowanie nie jest żadna podróż poślubna. zaraz odwróciła się w stronę tablicę przylotów i odlotów, by wyczaić, jakie są najbliższe loty, a nóż, widelec, załapią się na ten do tajlandii.. chociaż znając jej szczescie to skończą w jakimś berlinie, czy innej dziurze. nawet nie przeszkadzała jej bliskość tylera.....

pewnie skończą w londynie tak jak tju... ale okej, okazało się, że jednak nie, że życie jest o wiele gorsze, jesli istnieje cos gorszego niż tju, okej, dobra, już przestaję się śmiać ;z. więc ten, okazało się, że wolny jest przelot do egiptu, pewnie do jakiegoś lotniska w poblizu pustyni, co nie było wesołą informacją dla tylera, ale przecież był mężczyzną. a przynajmniej chciał być...
- hm, więc moja małżonka i ja chcielibyśmy zakupić bilety... - mruknął i przyciągnął ją bliżej do siebie, próbując się nie śmiać.

w egipcie wszystko jest w pobliżu pustyni ale spoko.. xd bianca nawet, by wyjść na wiarygodną stanęła na palcach i pocałowała przelotnie tylera w prawy kącik ust, poprawiając jego kołnierzyk od koszulki polo, czy czegokolwiek. - czyli egipt, tak? - spytała tylera, by zaraz dodac coś o tym, że to świetnie, bo jeszcze nie była w egipcie. pewnie była taką entuzjastką jak gosia ś co się wszystkim zachwyca dookoła i jeździ na wszystkie wycieczki fakultatywne.

skoro ona mogła całować go w kącik ust, to on mógł głaskać ją po lewym pośladku, co właśnie robił, bo jego ręce jakoś tak zawędrowały. musieli przercież wyglądać wiarygodnie, prawda!
- tak, kochanie, egipt - uśmiechnął sie do niej i puścił jej oczko, po czym odwrócił się do kasjerki, by wziąć bilety i pewnie odbyli przeprawę. - nie mogę doczekać się nocy poślubnej - dodał jeszcze głosno i poszli na przeprawę i polecieli i zacznij, że niby w hotelu są ;d.