Roosevelt Island Park

Parczek usytuowany na północnym brzegu wyspy Roosevelta. Miło, spokojnie, romantycznie.

Weszła do parku i usiadała sobie na trawie zapatrując się na rzekę.
Objęła dłońmi kolana i tak sobie siedziała myśląc

spacerował i spacerował i aż dospacerował do miejsca gdzie przesiadywała mia ;o usiadł obok niej, bo się znali -cześć! mia, tak? -zapytał, bo nie był pewien, w końcu poznali się gdy było raczej ciemno, ach ta pierwsza w nocy, i to równie dobrze mogła być jej zła siostra bliźniaczka, czy cos.

byle by się za mocno nie nachodził bo się zmęczy xD
w każdym razie spojrzała do góry na faceta, który przystaną obok.
-Tak.-uśmiechnęła się do niego-Hudson, tak.?-wolała się upewnić, bo pamięć zawodna bywa/.

-tak, hudson, imie psa, xd- przypomnial jej bo cos na ten temat mowil chyba i westchnal ciezko- fajnie cie widziec -zauwazyl dosc milo, jestem z niego dumna- hm, co tu robisz? nie zimno ci? -zapytal, tak w ramach komentarzu jej dosc krotkiej sukienki.

zaśmiała się.
Tak, dobrze pamiętała psie imie.
-nie raczej nie.-odpowiedziała mając na myśli pogodę. Właściwie to było dośc ciepło.
-A ty co tu robisz?-spytała.

-opalam sie -odparl nie do konca zgodnie z prawda i wzruszyl ramionami - i licze na zbawienie, ale to tak tylko drugoplanowo. w zasadzie nie mam co robic - znowu wzruszyl ramionami jak nie wiem kto i westchnal ciezko, biedactwo.

Soryy, siostra mi na kompa weszla

Prawie jej się zrobiło żal, no ale to tylko prawi. więc zaśmiala się.
-Opalam to się ja, a ty mi zasłaniasz słońce-powiedziała z wyrzutem, -właściwie to opalałam.
powiedziała wstając.
-muszę iść na próbę
Wstała i spojrzała na niego.
-to, na razie,

szła sobie wcinając popcorn, porozwiązywane sznurówki od trampek i masa potknięć w ciągu tego dnia dała jej opinię naćpanej. patrzyła na przechodzących ludzi, zobaczyła ślicznego chłopaka! matko, był cudny, no cóż nie było się czym podniecać skoro podszedł do jakiejś cizi solarki. usiadła na ławce przypatrując się tej wodzie.

a on opierał się o tą barierkę i gwizdał sobie jakąś wymyśloną melodię, patrząc na jakiś odpływający statek. wyobraził sobie siebie na takim statku, z ładnymi panienkami. uśmiechnął się do swoich myśli. a gdy statek odpłynął o wszystkim zapomniał i odwrócił się, stał teraz na przeciwko ruby. - hej! ciebie tu przed chwilą nie było. - zagadnął do niej, bo wczesniej siedział tam jakiś dziadek, który zajął mu ławkę i teraz spodziewał się tez jego, a tu nie, siedzi ruby!

zmrużyła oczy by lepiej zobaczyć kogoś do niej krzyczącego. zobaczyła, wow. - ale teraz tu jestem ?! - podniosła ręce pokazując bezradność. popatrzyła na pozostałości po popcornie i zapłakała wrzucając je do kosza. no i wreszcie schyliła się by zawiązać sznurówki bo chyba nie będzie łazić jak jakaś pijana no albo naćpana. podniosła wzrok, znów się patrzył. - młody pedofil ! - stwierdziła odwracając się od niego.

- o nie, obraziłaś mnie! - obruszył się, bo wcale nie był pedofilem, a pedofil to czasem nie ten od dzieci? no nieważne xd odwrócił się do niej też tyłem, tak jak stał wcześniej. była niemiła dla niego, więc w sumie po co ma z nią gadać, choć brzydka nie była, więc to prawda, że może troche za długo się na nią gapił, ale to co, on tak ma, jak większość facetów zresztą.

dobra mogłam napisać zboczuch, ale pedofil tak fajnie brzmiało. xd a jej schlebiało to jego patrzenie się. zastanowiła się na tym co powiedziała, więc podeszła do niego szurając trampami. - sorii ? - powiedziała obojętnie, a raczej zapytała. - no wiesz, wiem,że to co powiedziałam było niegrzeczne no ale tak patrzyłeś. no gdybym ja się tak lampiła ?! co byś sobie pomyślał ? - zapytała. - w sumie na wszystko was stać.. - powiedziała sama do siebie podnosząc jedną brew.

- pomyslałbym, że ci się podobam na przykład. - wzruszył ramionami. - no, zresztą nieważne. poza tym ja tylko się patrzyłem, od tego chyba mamy oczy. od patzrenia się na coś lub na kogoś. - powiedział jeszcze spokojnie. i rzucił jakiegoś kamyka do wody, na rozładowanie nerwów, bo sie trochę zdenerwował.- ty też się patrzyłaś na mnie, ma cię nazwać pedofilką? - spytał jeszcze, trochę ją drażniąc.

matko boooskaa zachowała się jak idiotka, to była jej pierwsza myśl. - oj sorii mówię, nie ? mów na mnie jak chcesz. - stwierdziła wzruszając ramionami. -patrzyłeś na mnie z wyrzutem. jakbym coś złego zrobiła siadając na tej ławce. - pokazała na biedną obdrapaną ławkę, winowajczynię wszystkiego. - dobra nieważne sorrryyyy, niepotrzebnie pana obrażałam. - pokręciła głową i sobie szła,o .

pokiwał jej na pożegnanie i wzruszył ramionami i poszedł dalej.

ej ja nie poszłam ona szła, SZŁA. ;d

no to źle coś przeczytałam xd
więc przemyślał sobie trochę swoje zachowanie i głupio mu trochę było jednak. - hej! zaczekaj! - krzyknął do niej, bo ja juz nie wiem gdzie ona była ;d - może zacznijmy naszą znajomość od początku, co? matthew jestem. - uśmiechnął się nawet nieco.

a ten moLester to niby ty ?na siboksie? odwróciła się. - jał. rubej, rubi czy jak to tam. - pomachała ręką do niego. - sorii za to głupie zachowanie, mam zły dzień, popcorn mi się skończył. - pokiwała smutno głową i popatrzyła na jakiegoś dziadka właśnie jedzącego ten solony przysmak. - aż ślinka cieknie. - popatrzyła znów na niego. - przepraszam naprawdę, jest mi teraz strasznie głupio po tym co powiedziałam, było to dosyć niekulturalne.

eeee...nie?-.-
- no dobrze, dobrze. wybaczam i ja też jestem trochę winny, w końcu nie wszyscy lubią jak się na nich patrzy. - przewrócił oczkami. i sam zgłodniał, może nie akurat na popkorn, ale zaburczało mu w brzuchu nawet. zachichotał głupkowato i poklepał się po brzuchu. - chyba jestem trochę głodny, jak chcesz to mogę ci kupić ten popkorn, zjemy na spółe. - zaproponował z uśmiechem. bo w sumie to zadowoli się i tym popkornem.

rozradowana powiedziała - spoczko. - i szła już w stronę budki z popcornem. zapomniała o macie. yep, i zawróciła się, złapała go za rękę i pociągnęła pod samą budę. - tarrra. - pokazała na to piękne przez kogoś stworzone dzieło. - sorii,że tak odwalam ale ja też jestem głodna, a dla jedzenia zrobięę wszyyystko ! - skinęła głową wskazując blodynę wyczekującą kasy.

no to zapłacił, podzielili się popkornem i jak zjedli to każdy poszedł w swoją stronę. i powiedział jej nawet, że jak następnym razem by się spotkali to też może jej kupić popkorn. ja idę, paa.

no i spoczko i ona poszła w swoją stronę. sija.; x

przyszła tutaj zajmując pierwszą wolną ławkę i wygodnie na niej siadając.była wkurzona tym,że prawie ciągle padało i miała przez to zły humor,który postanowiła sobie poprawić konsumując jakieś krakersy tudzież czipsy pewnie paprykowe,które były pustymi kaloriami.

mam nadzieję, że pogoda nie jest tu przynajmniej gorsza niż u mnie. przysiadła sobie na ławeczce laine, w sumie nie pytając o pozwolenie, bo chyba źle stanęła i strasznie bolała ją kostka. spojrzała na swoją stopę, ale nie było spuchnięte, ani nic. miała nadzieję, że obejdzie się bez interwencji lekarza i czegokolwiek, co mogłoby się kojarzyć ze szpitalami i leczeniem.