Lansdowne Road

dla samych LANSdownów.

wlasnie tez mi sie skojarzylo z lanserskimi downami, na szczescie (?) karin nie byla downem a w sumie szkoda to moze zrobila kariere w jakims hameryckim klanie no coz poczac, zostalo jej tylko wloczyc sie po takich fajnych pabach jak ten. siedziala na jednym z tych elo wysokich stolkow barowych i stukala bardziej krotkimi niz dlugimi paznokciami koloru braz w blat baru wlasnie, wsluchujac sie w przeklinajacych irlandczykow obok.

wszedł do baru, nudzł się dziś koszmarnie. A że był lanserem spokojnie mógł się lansowac w tym lanserskim klubie. usiadł sobie zaraz obok karin.
-zastanawim sie, skąd cię kojarze.-powiedziała cokolwiek, by zacząć rozmowę. Raczej głupi tekst, no ale co począć. bo jedyne moejsce skąd mogli się znać, to uniwerek. no ale.

ale ma skonczy awatar, jak zajec z tej ruskiej bajki
-hm-przyjrzala mu sie wiec, bo w zasadzie co jej szkodzi; lepsze to niz sluchanie do rana klotni irlandczykow z ktorej w zasadzie rozumiala co piate slowo bo to pewnie jakis magiczny dialekt czarodziejow z polnocej irlandii, pewnie przeniesli sie tu ze sredniowiecza czy cos. zmruzyla oczy zeby przyjrzec mu sie lepiej oj, czas isc do okulisty chyba!-chyba jednak nie-skwitowala wiec, pewnie normalnie by sie odwrocila i najzwyczajniej w swiecie go ignorowala, ale prawde mowiac dzisiaj byla troche zdesperowana do jakiegokolwiek kontaktu z ludzmi. pewnie rzucil ja chlopak albo zdechly jej rybki-w zasadzie co sobote dorabiam w stolowce dla bezdomnych, wiec..-dodala jeszcze rozbawiona.

znaczy skoczny

no bo skakać mu się zachciało wiec, wiesz. ma jak zając xD

Słyszał obok kłócących sie irlandyczyków ale nawet nie próbował ich zrozumieć bo i po co? mało go intresiło to, o czym gadali.
-to mogłem cię z kimś pomylić-stwierdził w końcu, dla niego to był jeden pies czy ją znał czy nie. Jak jej nie znał, to czas najwyzszy poznać.
Zęchnął się na wzmianę o stołówce.
-Ej, czy ja wyglądam jak bezdomny?-spytał z uniesonymi brwiami,

-nie, ale nie widzialam cie jeszcze z profilu-odpowiedziala, kiwajac powaznie bardzo glowa i skinela na barmana, zeby zamowic kolejne, trzecie juz, martini-zreszta hej, nie oburzaj sie, moze to byl komplement? moze jako dziecko przygarnela mnie rodzina bezdomnych cyganow i do dzisiaj mam slabosc do bezdomnych?

Zaśmiał się z słow dziewczyny i sam zamówił u barmana piwo.
Tak, musiał się dziś napić tego nektaru bogów.
-mogę ci się pokazać z profilu.-zaoferował się. opierając się dłońmi o blat baru. -to jak z tymi cyganami, wychowałaś się u nich?-spytał z czystej ciekawości.

-nie. a szkoda. moglabym napisac o tym ksiazke i zostac slawna czy cos, wiesz, glupio troche byc takim szarakiem w tlumie nowojorczykow, a tak wytykaliby mnie palcami ze to ta ktora wychowala sie z bezdomnymi cyganami. fascynujace-pokiwala glowa, wygrzebujac oliwke ze swojego martini ale bez obaw, miala czyste rece wiec nie beda jej wycinac przez to wyrostka-karin, tak w ogole-wyciagnela do niego dlon ale nie te od oliwki tylko druga, wiec witala sie lewa dlonia. super.

-Jakiś nowy sposób powitania?-spytał podając jej swoją lewą dłoń-Celeb.
Przedstawił się ukazując białozębny uśmiech.
-Pewnie jest coś, co pomoże ci się wybić spośród tłumu nowojorczyków- powiedział upijając trochę swojego nektaru bogów.-a jak nie, to zawsze można coś wymyslić, jakiś skandal czy coś.

-jasne, kupie sobie karabin maszynowy i zastrzele wszystkich ludzi w metro. zreszta kurcze, to wcale nie jest tak, ze jestem jakas zdesperowana zeby byc popularna, skad. - pokrecila glowa, bo glupio wyjsc na taka, ot. oblizala usta, chyba nic nie zostalo juz z jej cytrynowego blyszczyku i przygladala mu sie teraz. - dziwny ten pab, moglam isc do jakiegos normalnego klubu -zauwazyla rozbawiona, bo irlandczycy juz praktycznie krzyczeli ; D

-Ale wtedy nie poznałabyś mnie, a to by była dopiero strata seniorita-powiedział uśmeichając się do niej.
odwrócił się w stronę irlandczyków, którzy krzyczeli na siebie i każdy z nich tak rozdziawiał paszczę jakby chciał połknąć drugiego.
-to nie tak głupi pomysł z tym metrem-powiedział śmiejąc się.

-o rety, mam tylko nadzieje ze nie podsunelam ci pomyslu i jutro nie przeczytam o masakrze w podziemiach?-uniosla zaniepokojona brew. normalnie by sie przejmowala ale na dobra sprawe celeb byl kompletnie obcym ludziakiem wiec nie wiadomo czego sie po nim spodziewac!

Zaśmiał się.
-właśnie zastanawiam się, gdzie sprzedzą mi karabin masyznowy bez pozolenia na broń
Spojrzał na nią z zabawnie podniesonymi brwami.
-Może ty mi coś poradził-spytał spoglądając na nią wyczekująco.

-przestan-parsknela, nie wiedzac czy sie smiac czy plakac, haha, ale spoko, nie histeryzowala, byc moze widziala rozbawiona iskierke w jego oku, troche skucha jakby to sie okazalo ze odbija sie w jego oku telewizor albo swiatelka pabowe i w ogole, no trudno, najwyzej ja pierwsza zastrzeli jutro

-No dobra, żartowałem-przynał się w końcu widząc że Karin mogłaby uwierzyć w wygadywane przez niego brednie. Rozejrzał się po pabie, a nastepnie spojrzał na Karn-właściwie dlaczego przyszłaś do tego pabu?
No bo tutaj to raczej bezdomnym nie pomagała, bo bezdomni się tu nie pojawiali. nio, poza nim.

-uf-westchnela z ulga-jestem chyba zbyt latwowierna-dodala tez w ramach wytlumaczenia siebie i wzruszyla ramionami ale to akurat w ramach odpowiedzi na jego pytanie-nie wiem. mialam po drodze do klubu dla lesbijek do ktorego chodze zazwyczaj-znaczy zartowala, ale chciala pewnie zobaczyc jego reakcje ;o

-Prawię się nabrałaś, nie?-spytał trącając ją lekko ramieniem. tak wiesz, jak cię tam nie raz ktos tryknie,
Słuchał jej i na początku zasmiał się na wzmiankę o klubie dla lesbijek.
Zbliżył swoje twarzyscze do jej buźki i spytał.
-mówisz prawde?-zapytał niedowierzająco.

-zgadnij-usmiechnela sie do niego tajemniczo, ale biorac pod uwage ilosc wypitych tej nocy drinkow wyszedl to usmiech raczej najaranej idiotki, no ale trudno, stalo sie. przysunela sie blizej, skoro on przysunal sie wczesniej i zmierzwila mu wlosy, ale delikatnie. moze jednak byla najarana idiotka, ale te jego loki az sie prosily o przeczesanie palcami, a raczej jej palce sie prosily o to; d.

-myślę że ściemniasz-powiedział pewnie, choć wcale tego taki pewny nie był.
no cóż, chłopak jeszcze nigdy nie widział lesbijki, choć ja mam jedną czy dwie w szkole. No ale mniejsza, u niego na uniwerku takich nie było.
Patrzył na nią czekając na odpowiedź

/kończymy dziś, czy jutro? ^^

-odezwij sie, hm? -naskrobala mu swoj numer na fajnej pubowej serwetce i poszla, nie konczymy, xd

schował serwtkę do kieszen z uśmiechem. To pewne, że jej sie podobał. no ba.
w kazdym raze postanowił dokończyc swoje piwo, a potem dopiero udac się do domu.

siedział przy barze, oglądając ukradkiem cycki barmanki, która wcale nie była wyjątkowo piękna, bo była gruba i po trzydziestce, ale przynajmniej miała te całe cycki. już zamówił drinki, dla siebie mojito pewnie, a dla niej, powiedzmy, wściekłego psa, bo czemu nie. i czekał.

jami mojito. bianca w zasadznie nieduzo pijała, miała słabą głowę i tak dalej, a poza tym nieczęsto bywała w jakichkolwiek klubach, czy na imprezach, bo wolała kisić się w domu z głupim filmem w telewizorze. ale kiedyś trzeba się przełamać. weszła do klubu, obciągając swoją krótką spódniczkę, którą uznała teraz za zbyt krótką, ale było już za późno by się wycofać. zauważyła tylera i podeszła do baru, by usiąść obok chłopaka, uśmiechając się jednokącikowo. - hej - powiedziała!

- hej - odpowiedział! xd wyszczerzył sie najpierw do niej, a potem zmierzył wzrokiem ją całą, bynajmniej wcale sie nie krępował, aczkolwiek nie zamierzał nachalnie obłapiać jej wzrokiem, jedynie jej nogi po prostu przykuły jego uwagę, bo były niesamowite. miał ochotę jej to powiedzieć, ale pomyślał, że pewnie dobrze wiedziała, inaczej nie zakładałby takiej spódniczki. - zamówiłem ci drinka - poinformował ją. - za co pijemy?