Pink Elephant

to światło ja przyciągneło,połozyła kocyk obok siebie i usiadła gdzies na jakimś fotelu kreśle czy stołku-a czemu za niego pić??może raczej za to zeby zadzownił-zamówiła butelkę wódki bo tylko tym mozna dobrze coś oblewac

-ale ci zazdroszczę-powiedziała z uśmiechem siadając na przeciw niej.
Od jakiegoś czasu nic w jej życiu nie działo się ciekawego. Co dopiero jakiś ciekawy chłopak. To normalnie jak jakiś cud by było.

-ej nie ma jeszcze czego-poprawiła ten głupi spadajacy sweterek,nie wiem czmu go wogóle nie zdjeła bo tutaj było przeciez gorąco-i rozejrzyj się może tu kogoś spotkasz

-jest jeste jest-powiedziała sięgając po wódkę i nalewając ją do ich kieliszków.-tobie zawsze trafiają się najlepsze kąski-powiedziała śmiejąc się.
Podniosła kieliszek
-To za twój i jego telefon!

rozesmiała się-nie zawsze,czasem trafiam na samych palantów-uniosła kieliszek i pewnie się nimi zderzyły czy coś-obiecuje ze jak zadzowni to spytam czy ma fajnych kolegów

-fajnych i ładnych-powiedziała zbliżając kieliszek do ust i wypijając jego zawartość. Popił szybko sokiem pomarańczowym.
Spojrzała na Kayle.
-Palanci są dobrzy na rozruszani-powiedziała śmiejąc się.

-na testowanie-rozesmiała się i nalała im jescze po jednym-spytam czy ma bliźniaka wtedy było by fanie,no ale nie gdybajmy,bo moze nie zadzowni wcale

-do ciebie?!-krzyknęła a parę osób obejrzało się na nią-musiałby być kompletnym palantem.
Powiedziała podnosząc kieliszek i wznosząc toast.
-Za moją piękną kayle.

uśiechneła się-przestan bo sie krepuje-obrzuciła tych co się na nie gapili wściekłym spojrzeniem- i za moją przyjaciólkę Aye-stukneły się pewnie znowu o mało nie rozbijajac kieliszków-za nas

-za nas-powiedziała aya pijąc kolejny kieliszek.
Spojrzała na blondynkę.
-Jak go spotkałaś i gdzie?-spytała mając na myśli ciągle Dłejna xD

-w parku pobrudził mi kocyk i hej miał koszyczek jak czerwony kapturek-rozesmiala się głośno po raz kolejny zwracają na nich uwage innych,a niech się patrzą i im zazdroszcza

nalała im po kolejnym kieliszku
-Za koszyczek czerwonego kapturka-powiedziała wznosząc kolejny toast-i za seksowego kapturka w wersji męskiej-dodała z uśmiechem.

ej znowu się śmiała i ją policzki bolały ale co tam napiła się po raz kolejny i dolała znowu,wypiły juz prawie pól butelki,ale jeszcze sporo im zostalo-tak za kapturka i nawet za jego babcie

-i za jego przyszłych niedoszłych fajnych braci bliźniaków-powiedziała wznosząc kolejny całkiem głupi toast.
Śmiała się jak wariatka i inni ludzie patrzyli już na nich dziwnie, ale miała to szczerze mówiąc gdzieś.

ona zawsze to miała gdzies,głeboko zapewnie.przyzywczaiła się do tego-o tak tak i za jego przystojnych kolegów,kuzynów,braci,tatów,dziadków i wogóle za płec męską

no i z litrowej butelki wódki została tylko ćwierć.
-Nasze toasty są genialne-powiedziała Aya popijając wódkę-tak samo jak my. Najgenialniejsze kobiety na ziemi!

rozesmiała się,w sumie cały czas się smiała więc nie ma sensu ciągle tego pisać-o tak tak całe naj naj bo juz nie mam siły wymyslac po kolejy jakie jesteśmy super

Wylała ostatnią wódkę do kieliszków.
-to teraz pijemy za naszych byłych, przyszłych i tych co będą za dwadzieścia lat!-powiedziała podnosząc ostatni kieliszek-i oczywiście, niezmiennie za nas.

oho reka juz jej sie trzesłą i nie trafiłą w jej kieliszek więc rozlała troszke po blacie-oo ktosmi chyba żałuje-odstawiła pusty kieliszek na blat-powinnismyje teraz rzucić za siebie

-no to na co czekamy?-spytała patrząc na kayle z uśmiechem-ale zaraz potem rzucamy kasę na stół i spadamy stąd-dodała.

(powoli muszę się zbierać)

-dobra niech tak będzie-wsadził akocyk pod ramie i złapała za kieliszek ,rzuciła nim za siebie a ze miała za sobą inna loze więc moze w kogoś trafiła,trudno-spadamy!!-krzykneła i rzuciła się do ucieczki,umierała ze smiechu

//okej to skonczymy zaraz,niby ze już wybiegły i stoją przed wejsciem

Aya zrobiła to samo.
Za nia tez ktoś się znajdował wybiegła na ulicę śmiejąc się.

/jeszcze z trzy posty na ulicy, zacznij ^^

Wszedł do Pink Elephant, pierwszy raz w tym klubie, pierwszy raz bez towarzystwa... Poprawił okulary na nosie mając nadzieje, że zatuszują one worki pod oczami - wstał wcześnie, a poprzedniego dnia znowu zabalował.
Caden obruszył się i wyrwał z osłupienia.
Przykrył się pewnością siebie, w tym samym czasie ubierając uśmiech.
Zaczął tańczyć... i co to był za taniec!

nie mogła sobie odmówić małego szaleństwa w wakacje, toteż przyszła tutaj. w zasadzie siedziała tu już od jakichś trzydziestu minut i czekała na zbawienie. najlepiej jakieś przystojne zbawienie. przyjrzała się chłopakowi, znaczy cadenowi, który właśnie tańczył i zamówiła drinka, dopiero drugiego dziś, uśmiechając się pod nosem.