Rockefeller Center

pewnie tylko czytali ' pana tadeusza ' albo ' lalkę ' - wakacji zaznam dopiero w grobie. - odparła z niewielkim uśmieszkiem, w sumie to była prawda, bo jej ciotka zaharowywała od rana do nocy, a skoro emily chciała mieć kasę, to musiała przystać na warunki ciotki. - nie słyszałam o tobie nic więcej, no może po za tym, że pewna dziewczyna mówiła o tobie same miłe rzeczy, np. że wyciągnąłeś ją jakoś z moralnego dołka. - tak to była aluzja do ich wczorajszej rozmowy, która swoją drogą pomogła emily. - hm, mogę iść, jeśli każdy twój znajomy z literatury jest taki jak ty to bardzo chętnie pójdę. - cóż, nie wiedziała, że jego znajomi ze studiów to cioty. :d

- nie, to chyba lepiej na impreze literackich ziomków jak się zwykli nazywać, brrr, nie bedę cię zabierał. fajniejsi sa z drużyny lacrosse - posłał jej diabelski uśmieszek - szkoda że u nas nie gra się w tę gre, robiłbym furorę - i tu kryje się sekret idealnego ciała słaaawomira! - to miłe że myślisz o mnie same miłe rzeczy - on rzadko kiedy grał aluzjami, bo w życiu lubił być konkretny skoro w swoich pracach ciągle operował metaforami i srodkami wyrazu.

- fajniejsi bo przystojniejsi? czy bardziej inteligentni? czy może więcej piją? - wypytywała, w sumie średnio ją to interesowało, bo i tak pewnie nie będzie miała czasu na imprezę, ale kto pyta nie błądzi. - wcale nie powiedziałam, że myślę o tobie same miłe rzeczy. - odparła zdumiona, bo przecież wymieniła tylko kilka jego zalet.

- po prostu fajniejsi, nie mają pryszczy i można z nimi pogadać o czymś innym niż o srodkach wyrazu artystycznego w buszującym z zbożu - powiedział zgodnie z prawdą. właściwie o buszującym w zbożu z graczami lacrosaa się gadać nie dało, ale o wielu różnych innych rzeczach tak.
- przecież powiedziałaś że jakaś dziewczyna.... boże, dlatego nie znosze wszelkich aluzji i metafor, nigdy nie możesz być pewien czy zostały dobrze zrozumiane, szczególnie gdy jesteś na kacu.

nie miała pojęcia co to buszujący w zbożu bo jak było wiadomo rzadko czytała książki, ale nie przyznawała się do tego, będzie musiała nadrobić lekturę. ja za to wiem co to buszujący w zbożu! :d - jeśli można z nimi porozmawiać o czymś innym niż o książkach, to z chęcią zamienię z nimi kilka zdań. - oznajmiła, dosyć entuzjastycznym głosem. - och, wybacz, nie będę już używać żadnych metafor, bo to nie wychodzi mi najlepiej zajmę się jedynie malowaniem, tymczasem gdy mówiłam o tej dziewczynie chodziło mi o moją osobę. - wyjaśniła.

uwielbiam tę książkę, świetna jest.
- no właśnie, czyli dobrze zrozumiałem - puścił jej oczko, jak może w ogóle puszczac oczka kiedy tak okropnie wygląda.
- wyglądam odrzucająco, nie? - zapytał chociaż sam znał odpowiedź. - ale będziesz mnie lubić mimo tego, nie? - dodał po chwili przymykając powieki.
zaczął się znowu zastanawiac jak może się wstydzić tego że jest dziewicą.

- mhm, jak widać mimo kaca nie masz opóźnionej percepcji i rozumiesz wszystko doskonale. - dodała jeszcze, żeby podbudować dziś jego samoocenę. - niee, nie wyglądasz tak źle. - zaprzeczyła, mimo, że wyglądał okropnie i z jego porów wydobywały się resztki alkoholu. :d - oczywiście, że tak będę cię lubić nawet wtedy gdy razem z rastafarianami będziesz jarał zioło. - oznajmiła, tak jakby zioło był jakimś mega skrajnym przypadkiem i problemem, a wcale tak nie było.

- potępiasz narkotyki? boże, w co ja się pakuję.... - pokręcił głowa z rezygnacją i znowu popił tej wody, nie jego wina że tak go cholernie suszyło. no dobra, tak na prawdę to jego wina! - ale nie aplę w ciągyu sesji, jak równiez nie przyjmuję tabletek ani amfetaminy. - pochwalił się jakby to było jakieś niesamowite osiągnięcie.

no to pogadali sobie milusio i pa. ;x