Madame Tussaud's Wax Museum

dwayne stał przy woskowym zaku efronie i przyglądał się jego ubraniom w poszukiwaniu metek. zawsze chciał ubierać się jak zak efron. skrzyzował ręce na piersiach, przyglądając się mu uwaznie, zeby zaden drobiazg mu nie uciekł.

Alicja podeszła do niego. Przez chwilę przyglądała mu się z zaciekawieniem. Od razu jej się spodobał, miał coś takiego dzikiego w oczach.
-Lubisz go? -zapytała

/wstaw emblemant lowelasku :p tutaj, najlepiej 100x100, jak chcesz to mogę ci zrobić, tylko powiedz i daj jakieś zdjęcia.

-zaka? - zapytał, choć to raczej oczywiste, skoro od dobrych kilku minut mu się przygląda. uśmiechnął się zakłopotany swoją niebłyskotliwością i odwrócił do niej, przyglądając jej się teraz zamiast zakowi. no, przynajmniej była ładniejsza. - nie, chyba nie, wolę trochę ambitniejsze produkcje filmowe. albo przynajmniej udaję. ale ma fajną koszulkę..

thn zaraz wstawie

-Ja za nim nie przepadam-powiedziała.
Miała straszną ochotę poznać go bliżej. Sama nie wiedziała dlaczego.
-A co do koszulki to masz rację- uśmiechnęła się.
Chciała wyjąć z małej torebki telefon który niespodziewanie zadzwonił, ale jak na złość nie mogła go znaleźć. Wysypała całą zawartość torebki na podłogę. Kiedy znalazła wreszcie telefon sygnał się urwał. Jak zwykle pomyślała i jeszcze raz uśmiechnęła się do nieznajomego.

-oho, gapa z ciebie - zauwazyl, ale niezłośliwie, a wręcz przeciwnie; całkiem przyjaźnie. przykucnął obok niej, zeby ewentualnie pomóc jej zbierać jej drobiazgi. - jestem dwayne - przedstawił się, wyciągając dłoń nad jej torebką & usmiechając się dość miło.

-Cześć a ja Ala. Miło mi. - Uśmiechnęła się-Dzięki za pomoc. Może dasz się oderwać od tego Zaca i zaprosić na kawę??
Sama zdziwiła się swoim zachowaniem. Normalnie tak łatwo nie nawiązuje kontatów z obcymi ludźmi ale on był jakiś inny. Miała nadzieję że się zgodzi.

-mnie rowniez, ladne imie, chyba nie angielskie, co? i jasne, ze sie dam. chociaz musze przyznac, ze to ja zazwyczaj zapraszam dziewczyny - dodal jeszcze, zeby sobie nie pomyslala, ze dwayne ma w zwyczaju zerowanie na niewinnych dziolszkach, skad. podniosl sie z kuckow i podal jej dlon tez, rzucajac zakowi ostatnie spojrzenie.

To co gdzie pójdziemy?- zapytała uradowana.
Nie wiedziała co robić i o czym z nim rozmawiać. Miała nadzieję ze się nie zbłaźni tak jak zwykle. Upchnęła swoje rzeczy do torebki i wstała.

-hm gdzie chcesz, zdaje się, ze victor's cafe jest za rogiem, a ja umieram z glodu, wiec moze tam? kawe tez pewnie maja - skoro mieli sie umowic na kawe, nie? czekal na jej odpowiedz, drapiac sie po policzku.

ok może być- uśmiechnęła się-sama też jestem głodna, cały dzień zwiedzałam muzea.
Założyła torebkę na ramię i poszła w stronę kafejki.

/zacznę w kawiarniach.