Ulica

Takie coś, co jest w kaaażdym mieście i ludzie po tym chodzą.
Swoimi jakże fajnymi butami.

Aya wyszła na ulice.
nudziła się w domu śmiertelnie już od południa.
Czas coś ze sobą zrobić. Tak więc szła przed siebie stukając obcasami o posadzkę.

Effy szła marszem do domu ze złością bo znowu ten palant od matematyki kazał jej zaliczać coś czego robić nie musiała. miała przecież taki kawał do domu. wyjęła ze swojej torby mocno czerwoną szminką i pomalowała nią usta zastępując lusterko jakieś BMW stojące obok.

Szła ulicą gdy o mało nie wpadła na nią Effy.
-Hej, ludzi nie poznajesz?-spytała jej uśmiechając się do niej.
Effy jednak nie wyglądała za szczęśliwą, pewnie za chwile i tak sama powie o co chodzi.

Effy odpowiedziała uśmiechem, jednakże nie wiedziała co odpowiedzieć słownie. Zaczęła coraz szybciej mrugać rzęsami a chwilą miała się ją spytać o papierosa chociaż to przecież nie w stylu Effy.
- Wiesz, matematyka, bolące nogi i jeszcze, no wiesz.. Jack. Ale ja jestem głupia..
Nie wiedziała co powiedzieć dalej. Chwile, kiedy się patrzy na sympatię z jakąś suczą z afro przed egzaminami są straszne, przerażające wręcz!

-oh Effi-powiedziała zmiękczając jej imię tak jak jej się nie raz zdarzało. Co powiesz na pójście do mnie, obżarcie się mega kalorycznymi lodami i zamówienie męskiego striptzera?-spytała chcąc pocieszyć jakoś Effy swoim głupim gadaniem.

pewnie się znały wszystkie trzy bo głupio tak się teraz z każdym zapoznawać.wracała pewnie z cp ze swoim błękitnym kocykiem pod pachą.i jak je zobaczyła to podeszła blizej-hej Wam,co tak spiskujecie???

-Spiskujemy striptizera!- uśmiechnęła się szeroko Effy. To chyba sprawiło że każda z nich zrobiła to samo, bo chwili Elizabeth wyjęła wacik a zmyła tą idiotyczną szminkę którą kochała ale używa jej tylko na noc. -Zamawiam pizzę i martini!

-A ja martini i pizze-powiedziała podnosząc rękę w geście tryumfu jakby coś wielkiego wygrała bądź też zrobiła. a tylko zmieniła kolejność zamawianych przez Effy rzeczy.
Roześmiała się.

-na ulice???-uniosła wysoko brwi-dla mnie moze być o ile przywiezie ją tutaj seksowny dostawca na skuterku,poprawiła swój odwiecznie zsuwający się sweterek-po co wam striptizer??

-no dobra, trochę nas poniosło z tą ulicą-powiedziała śmiejąc się. zamawianie jedzenia na ulicę, na tak, na coś tak genialnego mogły wpaść tylko one.-Poprawiamy humor Effie-wyjaśniła.

usiadła na krawęxniku albo na jakies ławce bo moze jakas się cudownie znalazła obok-a co się stało-zrobiła zatroskaną mine i spojrzała na effie

-Właście na razie wiem trochę więcej od ciebie, ale to i tak nic. Czekam na wyjaśnienia-powiedziała siadając obok kayli-chodzi o matematyke, jacka i nogi.

oparła ręce o brode jak msz na avku i przyjrzala się aji-o jakie nogi i jakiego jacka???-ona nie w temacie bo chyba się zakochała w tym kolesiu od antenek i nie kontaktuje

Jakim kolesiu od antenek? xD
-effie, może nas oświecisz?-powiedziała odwracając się do Effy, ale nigdzie jej nie zobaczyła.
Spojrzała na kayle.
-Gdzie ona poszła?

o dłejnie jbc xp dobra nie wazne narazie
obróciła głowe w lewo i w prawo i znów w lewo-oja ne wiem moze po pizze albo po tego striptizera??

-widziałaś kiedy w ogole zniknęła?
spytała trochę się nad tym zastanawiając, ale po chwili zwróciła sie do dziewczyny.
-a jak tam twoje sprawy miłosne?-spytała z usmiechem

/soryy musiałam pozmywać -,-

pokręciła znowu głowa i sięgneła po swój kocyk i się nim przykryła bo zimno się zrobiło-moje??-zrobiła rozmażoną minę-poznałam kogoś i wiem tylko jak ma na imie

Złapała ją pod ramię podekscytowana
-opowiadaj-poleciła.
Zawsze lubiła słuchać takich nowinek. Były one niezwykle ekscytujące.

-no twierdzi ze jest jasnowidzem no i jest nawet dośc przystojny-zarumieniła się i zawstydzona podciągneła kocyk na twarz-zobaczymy czy zadzwoni

Zabrała jej kocyk z twarzy i przykryła się tez nim.
nie ma to jak pogawędki na chodniku późno w nocy.
-a jak ma na imię-zapytała szczerze zainteresowana-i jak wygląda, i jaki jest-pytała z entuzjazmem.

oddał jej kocyk i żałowała ze nie ma nic wiecej tzn alko albo przynajmniej czegoś do jedzenia i kogos do przytulania-ma na imie dwayne,i jest słodki-więcej w sumie nie zapamiętała-oj cały jest fajowy

Wstała i pociągnęła za sobą Kayle.
-Wstawaj idziemy za niego wypić!-uśmiechnęła się.
To nic że jutro szkoła.
-Musiał być niezły, skoro ci tak zawrócił w głowie-powiedziała i zaśmiała się.

(wybierz miejsce i tam zacznij)

wybiegły z klubu i nawet nie zapłaciły,musiały odbiec kawałek zeby ich nikt nie gonił czy coś,kajla umierała ze smiechu-jestęsmy tam spalone

-jesteśmy powalnole.
powiedziała po pierwszej chwili strachu przyszła kolej na śmiech.
wybuchła niekontrolowanym śmiechem
-mamy ścięte białka w mózgach.