Vogue cafe

okej, więc przyprowadził ją tutaj, bo mu się podobały kelnerki, które pracowały w tymże miejscu, a poza tym robili dobrą kawę, tylko, że bylo strasznie drogo i pewnie cały jego dzisiejszy obiad utonie w oparach kawy.
- więc, hm, bianca kojarzy mi sie z pianką - wyznał jej doprawdy romantycznie, od razu pewnie poprawi jej sie humor. kelnerka usadziła ich przy stoliku przy oknie.

- z pianką? - zdziwiła się, siadając na jednym z krzesełek, wieszając na oparciu swoją torebkę. - to dobrze, czy źle? - jej się wydawało, że nie najlepiej, bo pianka jest pulchna i w ogóle. założyła nogę na nogę, przyglądając się tylerowi spod przymrużonych powiek, w zasadzie był uroczy, nie wyglądał na zadnego dilera. co to życie robi z ludźmi...

- nie wiem, skąd mam to wiedzieć - odparł, wzruszając ramionami. zdjął kurtkę i odwiesił ją na oparcie krzesła, zostając w sweterku w serek, ostatnio uwielbiam facetów w sweterkach w serek <33. więc miał na sobie ten sweterek i pewnie jakieś ładne dżinsy do tego, wiec prezentował się całkiem nieźle, siedząc na przeciwko i nie odrywając od niej wzroku. w zasadzie miał na nią taką straszną ochotę, że nawet nie sięgnął po menu, jedynie pożerał biancę wzrokiem. - bianca-pianca? - uniósł jedną brew do góry, próbując przewidzieć jej reakcję, ale przecież była dziewczyną, którą znal od pół godziny.

- no tak, faktycznie - zaśmiała się, ale niezbyt głośno, nie chciała wyjśc na jakąś zbyt entuzjastyczną. schowała się za menu, ale tylko trochę, by mieć stale widok na tylera. kurczę, był naprawdę ładny, a ona nie powinna tak reagować na nowopoznanych chłopców, zwłaszcza takich, którzy handlowali narkotykami, bo tak zwyczajnie nie wypada. - chyba wezmę po prostu kawę. - może z pianką.... ... - nie będę cię naciągać.

- och, możesz mnie naciągać - ukazał jej swoje błyszczące, białe zęby. może cię zaskoczę, ale wcale nie miał lśniących kłów, ociekających krwią i wyglądał, jak już powiedziałam, bardzo ładnie. nawet bardziej niż bardzo, bo miał dziś niesłychanie dobry dzień i dobry humor, wystarczyło wstać z łóżka prawą nogą i wypalić dwa skręty na raz na śniadanie. skrzyżował ręce za głową, nie miał plam potu pod pachami, chociaż u facetów to sie zdarza, zwłaszcza ze sweterkami w serek... i odchylił się do tyłu na krześle, przyglądając jej się uważnie. - nie zrozum mnie źle, bianka-pianka, to znaczy, jejku, chyba nie obrazisz się, jeśli powiem ci kilka komplementów? - bo był czarujący, och. to znaczy, chciał być! i wątpił, ze się obrazi, ale wiedział, że kobietom niekiedy przychodzą do głowy różne dziwne myśli, na przykład o tym, że jeśli mówi, że jesteś ładna, to składa ci propozycję seksu za pieniądze czy cokolwiek.

oblizała spierzchnięte wargi i spuściła wzrok na swoje kolana, by zaraz znów wrócić wzrokiem do tylera. oparła łokcie o stolik, wcześniej odgarniając włosy za uszy, miała zupełnie ładne włosy. - zalezy, jakie to będą komplementy.. - powiedziała niepewnie. nieczęsto słyszała komplementy z czyichkolwiek ust, w ogóle faceci jakoś się nią z reguły nie interesowali, to znaczy, może na początku wydawała się im atrakcyjna, bo miała długie nogi i była szczupła, ale kiedy stwierdzali, że ma za małe cycki i jest niemrawa to machali jej na pożegnanie :c.

- och, na przykład jesteś bardzo, bardzo ładna. i wcale nie wyglądasz jak narkomanka, ale serio - mruknął, opierając się łokciami o stół. przez moment przyglądał sie blatu, doszukując sie jakichś zabrudzeń, ale nic takiego nie znalazł, wiec uniósł głowę, żeby spojrzeć jej w oczy. - to znaczy, hej, wszystkie kobiety mówią, że faceci traktują je przedmiotowo. nie chcę powiedzieć, że ja cie tak traktuję! no, ale jeśli byłbym tamtym panem - wskazał na kościstego chudzielca w okularach z mnóstwem pryszczy na twarzy, który pisał cos namiętnie na laptopie. - to poszłabys ze mną na kawę? - nie wiedział, z czym to sie je, ale bronił swojego czegoś tam... a może chciał ją wkręcić w rozmowę, bo wydawała mu się niemrawa, hehe.

- dziękuję, to bardzo miło co mówisz - powiedziała, znów się rumieniąc, nienawidziła tego, zwłaszcza, że nie potrafiła sobie z takimi strasznymi rumieńcami radzić, chyba że chowała się wtedy w jakimś szaliku, czy czymś. - i nie wyglądam jak narkomanka dlatego, że nie jestem narkomanką - zauważyła, zerkając na wskazanego przez tylera chłoptasia, który przypominał jej marcusa z był sobie chłopiec w wersji odrobinę starszej, tyle że marcus teraz nie jest już taką ciotą bo marcus to przecież tony ze skinsów. - hmm.. - westchnęła, zastanawiając się chwilę. - chyba bym poszła, po części z litości, a po części dlatego, by dostać kawę za darmo. wiesz jak to jest. w erze kryzysu każdy szuka okazji.

roześmiał się, kiwając głową, chociaż jej wytłumaczenie wydawało mu się być żenujące, aczkolwiek nie zamierzał ani jej o tym informowac, ani sam się tym przejmować, bo moze chciała być po prostu zabawna.
- no dobra, więc poza tym, że jesteś ładna, no to, nie wiem, nie wiem... no bo nie wiem, czy dostrzegam w tobie głębokie wnętrze, wybacz, nie znam cię aż tyle - stwierdził i może nawet dostali jakąś fajną kawę, którą ewentualnie mógł sobie popijać, udając, że wcale jej się nie przyglądał, chociaż, owszem, przyglądał sie, od czasu do czasu zerkając na kelnerkę, posyłającą mu zachęcające uśmieszki.

- wybaczam. przecież nie wymagam wcale od ciebie, byś zasypywał mnie jakimiś wyssanymi z palca komplementami, prawda? - westchnęła, upijając łyk swojej kawy, która w zasadzie była jeszcze zbyt goraca do picia, ale biance nawet to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. albo zwyczajnie nie zauwazyła, że poparzyła sobie język i potem zauwazy, kiedy będzie paskudny i napuchnięty. okej, okej, nie dramatyzujmy.

- no prawda, w zasadzie nigdy nie zasypałbym cię wyssanymi z palca komlementami, nie musze sobie ich wymyślać! w ogóle mogę za tobą chodzić przez najbliższe dwie godziny i mówić ci same komplementy, ale chyba, nie wiem, to by mi sie kiedyś znudziło - powiedział i dopił swoją kawę do końca, bo ile mógł ja pić, naprawdę smakowała w połączeniu z wyglądem bianki. - w ogóle, dasz mi swój numer?

wzruszyla ramionami. - mogę ci dać, jeśli chcesz - powiedziała i nawet wyciągnęła długopis ze swojej torebki, w której miałą dużo takich przydatnych rzeczy, jak na przykład zszywacz czy dziurkacz. - takie chodzenie za kimkolwiek i gadanie komplementów byłoby beznadziejne. nie wyglądasz na takiego zdesperowanego, by chodzić tak za kimś, zwłaszcza za mną - zauważyła, kaligrafując swój numer na kawiarnianej serwetce papierowej, którą zaraz dała tylerowi.

iposzed

poszła również.

Przyszli tutaj. Skoro dean był winny jej dużo kawy to najlepiej iść do kawiarni. bo w domu za duzo tego napoju pewnie nie miał.

-No no.
powiedziała rozglądając sie.
-Zawsze tu zabierasz dziewczyny?
spytała uśmiechając sie.
-Potem je upijasz kawą i wykorzystujesz.
dodala.

Zrobił taką dziwną minę. ni to złą, ni to smutna. - cholera, jestes bystra - poruszał zabawnie brwiami. Wyciągnął reke i wskazał na jakiś wolny stolik i puścił ją przodem.

-wiedzialam!
Powiedziała siadając sobie.
-Ze mną ci tak latwo nie pójdzie.
zastrzegła od razu.
-musisz się pomęczyć jak już-dodala

Machnął ręka - w takim razie się wcale nie bede meczył. -uśmiechnął się. - ale postawię Ci tą kawe po obiecałem. xd

-No wiesz.
Powiedziała pochylając się nad nim.
-czy nie wyglądam zachęcająco?
spytała siadając.

Przyjrzał się jej - wyglądasz, nawet bardzo. - powiedział szczerze - ale skoro twierdzisz, że bym sie nameczył to wole nie ryzykować.

Roześmiala się.
-Więc zostajesz na poziomie ledwo przeciętnych dziewczyn?
Spytała uśmiechając się do kelnera, który wlasnie do niech podszedł.
-Latte.

- nie lubie sie meczyc skoro nie musze - odpowiedział

-odrobina sportu nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Powiedziała i roześmiała się.
Spojrzala na chlopaka.
-a może po prostu ci sie nie podobam.