olivii & katty

zapewne przez chwile zastanawiał się kim jest ta rudowłosa dziewczynka, a dopiero potem metodą wolnych skojarzeń doszedł do wniosku, że to siostra ollie, pewnie były podobne. - hm, jest olivia. - zapytał i momentalnie wyprostował się i przyjął jakąś taką dziwną pozycję opierając się o jedną ze ścian, pewnie był w gotowości, gdyby katty chciała się bić z nim na gołe klaty przez to co zrobił o.

- jest u siebie. na razie jest zajęta, hm, chyba płacze w poduszkę, słuchając swoje smętne piosenki. - westchnęła i poszła sobie do kuchni. - ona opowiadała mi dużo o tobie, i wiesz, stwierdziłam, że masz też strasznie powalone w głowie, wybierając pracę, a nie nią. - powiedziała całkiem spokojnie, najwyżej będą się bic, no i pewnie będą się kłócic, nienawidziła go jak jej siostra. - napijesz się czegoś, czy od razu pójdziesz ją bardziej dobic, mówiąc jej, że wolisz pracę, hm?- zapytała się opierając się o blat i patrząc na niego

ojej no, jak katty mogła go tak potwornie dobijać, pewnie potem pójdzie się pociąć przez to, że jest takim kretynem. - to kwestia gustu, to znaczy to co się wybierze, pracę lub dziewczynę... - wyjaśnił wzruszając ramionami i utkwił wzrok w swoich butach. - nie przyszedłem jej to dobijać, tylko przeprosić, co można zauważyć po kwiatach. - ' ale ty nie zauważyłaś bo widać jesteś mało spostrzegawcza ' - to zdanie dodał już sobie w myślach, pewnie potem westchnął głośno i tyle, chyba nie będą się z katty lubić.

wzięła sobie colę z lodówki i usiadła sobie na blacie. przyglądała mu się i pewnie napiła się coli i tylko sobie machała nogami. westchnęła cicho. - ah, masz kwiatki, to fajnie, dla niej? nie wiem po co, i tak wystarczająco ją dobiłeś. teraz biedna leży sama w pokoju i płacze, zużywa tony chusteczek. jej, szkoda mi jej. a ty chyba oczu nie masz, że nie widzisz, że ona jest taka ładna, i nawet do siebie byście pasowali. wiesz, cholernie cię nie rozumiem - pokiwała głową i się uśmiechnęła, była wredną małpą, już go nie lubiła, i wiedziala, że będzie przeciwko, jak on i jej siostra będą razem.

taak, zdecydowanie się nie polubią, szkoda, tylko, że nie będzie mógł jej pobić, tak jak oli aksla. :d - nie musisz mnie rozumieć, nie potrzebuję twojego zrozumienia uwierz mi. - była dla niego takim cholernym dzieckiem nie wiedzącym nic o życiu. także podsumowując nie lubi jej i już. i nie wiem co, pewnie prychnął z pogardą, on też potrafił być nie miły.

zaśmiała się i napiła się coli znowu. - ojej, jak mi przykro, ale wiesz, że nie będę popierać w ogóle waszego związku, jeżeli w ogóle będziecie razem? i to dopiero będzie fajne. - zaśmiała się i zaczęła znowu machać sobie nogami, w te i we wte. nudziło się jej, i pewnie usłyszała, że oliie właśnie włączyła sobie muzykę, bo pewnie usłyszała, że przyszedł vince. oczywiście, że katty mówiła, żeby dała sobie spokój z nim, ale ollie jest głupia i się w nim pewnie jeszcze zakochała.

- szczerze? to mało mnie interesuje czy będziesz popierać nasz związek czy nie. - odpowiedział z pogardą w głosie. w sumie nie było żadnego związku, ale to nic, vincent nad tym pracował. po za tym miał dość tego dzieciaka po dziesięciu minutach, gdyby katty była chłopakiem to na pewno już by dostała, ale że była dziewczyną vince nie mógł nic zrobić, nie był damskim bokserem.

o, fajnie, zrobiłam z niej wredną rudą małpę <3 kocham już ją. roześmiała się całkiem przyjemnie, miała nawet miły śmiech i pewnie znowu napiła się coli. spojrzała się na niego, wyglądał jej na takiego jak jej siostra opisywała, czyli przystojny ale intelektualista, który zajmuje się tylko pracą. westchnęła cicho więc. - o jaka szkoda, wiesz? mam to w nosie. mam bardzo duży wpływ na olivię, ale ona pewnie i tak zrobi co chce. czyli i tak wyjdzie na to, że będziecie razem. - pokiwała głową i pewnie się tylko uśmiechnęła.

- nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że zdajesz sobie sprawę z tego, że i tak przegrasz i nie namówisz olivi do tego by była przeciwko mnie. - odparł i to nawet stosunkowo miłym głosem, jak na vincenta oczywiście. a potem stwierdził w myślach, że to nie z katty powinien rozmawiać tylko z olivią...

spojrzała się na niego i zaśmiała. - jej, wiesz co, może właśnie teraz ja sobie pójdę, a ty sobie z nią porozmawiasz, jest w swoim pokoju, z reszta, jak ją skrzywdzisz, to pożałujesz, nawet nie wiesz do czego ja jestem zdolna, nie znasz mnie. jestem jeszcze bardziej wredna od mojej siostry, i jeszcze bardziej potrafię kogoś zranić, niż ona. popamiętasz, zobaczysz! - powiedziała, podeszła do niego, zaśmiała się, i wręczyła mu swoją puszkę coli do ręki, i zaraz mógł tylko usłyszec trzask drzwi.

westchnął tylko na uspokojenie i ruszył w stronę pokoju olivi, do którego cicho zapukał i otworzył po chwili. - mogę? - zapytał spoglądając na zapłakaną ollie. jeej szkoda mu było jej i to strasznie, po za tym żałował że ją zranił bo przecież jak mógł coś takiego zrobić takiej dziewczynie jak ona!

spojrzała się na niego i wytarła swoje łzy, i przyciszyła swoją muzykę, która była nawet głośno. poprawiła się na łóżku i pewnie usiadła, żeby lepiej go widzieć, no cóż. nie wiedziała co ma powiedziec, więc nic nie mówiła na razie, i tylko sobie przygryzła wargę. - oh, przyszedłeś, jednak. słyszałam jak rozmawiałeś z katty. - powiedziała w końcu, jakoś całkiem cicho, i tylko wescthnęła.

- taak, rozmawiałem. - odparł niezadowolony, bo w sumie nie wiedział czy można nazwać to rozmową, dla niego było to dogryzanie na poziomie szkoły podstawowej, w sumie katty to było dziecko, także to prawie to samo. - przyszedłem bo chciałem cię przeprosić. - jego głos był cholernie skruszony, słychać to było serio.

przygryzła znowu wargę i pewnie potarła ręką policzek. spojrzała się na niego i westchnęła cicho. - okej, właściwie to chyba się kłóciliście. ale nie przejmuj się nią, zawsze tak wszystkim pyskuje, dopiero kończy liceum. i muszę się nią zawsze opiekować. - pokiwała głową i pewnie westchnęła. wyciągnęła w jego stronę ręce i przekrzywiła delikatnie głowę, i się chyba uśmiechnęła ale słabo.

- tak zauważyłem, że jeszcze jest dzieckiem skoro nie umie powściągnąć i opanować emocji. - podsumował krótko jej siostrę, nie dziwmy się, że jej nie lubił, był starszy a nawet go nie szanowała i uważała się za pępek świata, a vince nie lubił takich ludzi. zapewne po chwili podszedł do niej i wręczył jej owe kwiaty, które kupił. - jejuu, przepraszam, seriooo. - wyjęczał.

uśmiechnęła się delikatnie i wzięła od niego te kwiaty. powąchała je, śliczne były, i w ogóle. podobały się jej, bardzo. a szczególnie to, że vince przyszedł i ją przeprosił, to już bardzo ją rozczuliło. - jej, są śliczne, dziękuję, vincent, nie musiałeś przecież. - powiedziała, pewnie się w je wpatrując i potem spojrzała się na niego. uśmiechnęła się do niego tym razem radośniej. - ah, chyba się nie polubicie z moją siostrą. - zachichotała ale nie jakoś głupio, aha.

- musiałem przecież... - wymamrotał i pewnie jego wzrok był taki sam jak tego kota ze szreka, albo i lepszy i na pewno olivia mu wybaczy! bez dwóch zdań. - cóż, raczej nie przypadliśmy sobie do gustu. - już sobie wyobrażał jak za każdym razem gdy będzie tu przychodził to katty będzie na niego patrzeć wilkiem. ale to nic, przetrwa i to. :d

kotek, okej, ja lecę na oczy kotka, więc i ona także ;d uśmiechnęła się do niego i pewnie kwiaty włożyła do wazonu, a potem podeszła do niego, znaczy i przytuliła się do jego pleców. nie mówiła nic, po prostu się chyba przytuliła. dała chyba mu znak, że wybaczyła, bo jak ktoś przeprasza, to mu się wybacza, chociaż nie zawsze, ja tak nie mam. uśmiechnęła się do siebie, i pocałowała go w karczek ;x - no, ale katty to mały problem, to ja jestem przecież od niej starsza. - powiedziała z uśmiechem, nadal się od niego nie odlepiając.

pewnie było mu cholernie miło gdy tak przytulała się do jego pleców i wgl gdy mógł jej ciepło poczuć i pewnie ten rozmazany tusz miał na koszulce, bo przecież ollie płakała. cóż, zainwestuje najwyżej w nową. :d - starsza, mądrzejsza i fajniejsza. - wyjaśnił i obrócił się w jej stronę by móc ją przytulić do siebie, vince ma ludzką stronę...jeeej.

o jaaa, odkryła w nim jego ludzką stronę, łał, mamy sukces, serio, przełom jakiego jeszcze nie było xd uśmiechnęła się do niego i pewnie przytuliła się jeszcze bardziej. na razie wpajała jego perfumy, które się jej bardzo podobały. przymknęła oczy, bo było jej zupełnie z nim dobrze i tak ciepło. była tak w niego wtulona, rozmazana całkiem. - mhm, masz może i rację. - zaśmiała się całkiem fajnie.

tak to wielki sukces, teraz pewnie vince będzie olewał pracę, ojciec się na niego wkurzy i go wydziedziczy i vince rzuci olivię i kolejna dramka, chyba za bardzo wybiegam w przyszłość. pewnie wtulił się mocno i ukrył głowę w jej ramieniu i włosach, które miały jakiś miły truskawkowy zapach, który doprowadzał go do szaleństwa, takiego pozytywnego oczywiście. - jejuu, jaki ja byłem głupi. - wyjęczał.

chyba z lekka za bardzo xd no ale nieważne, olivia w tym momencie była całkiem zadowolona, że też wybrał ją, a nie tylko pracę. już ona się o to postara, żeby nie zapomniał też o pracy, bo trochę mu pozwoli pracować, żeby nie było, ona też musiała jakoś przecież zarabiać na swoje życie, prowadziła swoje kółko aktorskie. uśmiechnęła się sama do siebie i cmoknęła vinca w nos. - nieee, nie jesteś przecież głupi. - powiedziała z uśmiechem, i całkiem jak na nią spokojnie. - ja za to jestem histeryczką i za bardzo na ciebie krzyczałam. i teraz całkowicie się rozmazałam, oh. - westchnęła.

nie on wcale nie miał zamiaru zapominać całkowicie o pracy, po prostu chciał nieco zwolnić tempo i znaleźć czas dla siebie, swoich przyjemności i chciał jakoś ułożyć swoje życie, jak każdy trzeźwo myślący człowiek. - wyglądasz uroczo z rozmazanym pod oczami tuszem. - stwierdził i wytarł delikatnie dłonią jej policzki, mokre od łez. musiała chyba hektolitry wypłakać. :d

trochę się wypłakała, tak, zawsze podchodziła zbyt emocjonalnie do spraw na których jej zależało, i właśnie tą sprawą był vince. roześmiała się i poprawiła swoje krótkie spodenki, które jej spadały z jej chudego tyłka. - nie jestem urocza, jestem rozmazana, muszę się umyć. - powiedziała, śmiejąc się pewnie i tylko kładąc rękę na jego torsie. było jej tak całkiem fajnie, kiedy tak z nim stała wtulona w niego.

a vince i tak uważał, że wyglądała miło, tzn jak była zapłakana, bo wyglądała tak naturalnie, a on lubił takie dziewczyny, takie które bez makijażu wyglądają w porządku. - moim zdaniem jesteś, nie musisz się umyć, ale jeśli to jakiś tusz z mega dużą dawką chemicznym składników i może ci wypalić dziurę na twarzy to lepiej idź się umyć. - wyjaśnił z nikłym uśmieszkiem.