Bronx Museum of the Arts

[left]

siedziała przed muzeum i paliła sobie papierosa, tak z nudów, wiadomo, i nic nie robiła. rozglądała się tylko po ludziach.

przechodził tędy i był w gajerku. pewnie miał jakieś służbowe spotkanie, do tego był złyy bo pokłócił się z ojcem. i zapewne gdy ujrzał olivię to zatrzymał się tu przed nią.

spojrzała się na niego i od razu uśmiechnęła, i zaraz zgasiła papierosa. wstała aż i pocałowała go w policzek, bo smakowała jak popielniczkę pewnie. - hej kochanie, wszystko jest okej? - zapytala, bo pewnie widziała, że on jest zły i wiedziała, że pewnie coś z jej ojcem. a tego się bała, że z nią zerwie, tego by pewnie nie chciała, za bardzo się do niego przyzwyczaiła.

więc westchnął tylko i niechętnie nastawił policzek, aby olivia dała mu buziaka. - pokłóciłem się z ojcem. - wymamrotał bez żadnego powitania. zapewne ojciec wydarł się na niego za to, że znalazł sobie dziewczynę bo to będzie przeszkadzać mu w interesach. w sumie miał dylemant, ale wiedział na 99% że nie zerwie z olivią z powodu kaprysów swojego ojca.

- ojej, to przeze mnie, tak? że jesteśmy razem i że ci przeszkadzam w tych interesach? - zapytała smutnym głosem, było jej teraz smutno, i spojrzała na niego taka biedna. objęła się ramionami w talii i mu się przyjrzała, nie wiedziała co ma powiedziec teraz, raczej była pewna że z nią przez to zerwie i nic z tego nie wyjdzie, a przecież ona aż tak się przyzwyczaiła bardzo do ich spotkań i tego wszystkiego, nawet tego, że fajnie się jej do niego przytulało, no tak.

- tak przez ciebie i przez te spotkania. - odparł chłodno, dopiero potem się na tym złapał, że mówi do niej jakby nic dla niego nie znaczyła, a to była nie prawda! bo jemu bardzo zależało. dlatego też odruchowo podszedł do niej i przytulił mocno, bo lubił ją przytulać. :d - ale nie myślisz chyba, że z tobą zerwę z tego powodu no nie? - zamienił się to było widać, stary vince by na pewno zerwał z olivią.

pociągnęła noskiem kiedy tak powiedział, ale jak się od razu do niej przytulił, więc pewnie odruchowo założyła ręce na jego szyję i się do siebie uśmiechnęła, i co z tego, że w ogóle całkiem słabo. było jej teraz okej zupełnie, no, wiadomo, czekała jednak gdzieś tam w głębi na te jego słowa, że mu zależy i nie zamierza jej wcale rzucac i to ją chyba właśnie uspokoiło z lekka. - oh, nie wiem, chyba nie, znaczy nie. nie - powiedziała jakoś zupełnie teraz cicho.

zapewne odkleił się od niej po chwili, uniósł delikatnie jej brodę i sprawił tak, że patrzyli sobie w oczy. - od tej pory nawet nie powinnaś pomyśleć, że rzucę cię z powodu pracy rozumiesz? - jezuu, vince miał nawet jaką romantyczną stronę siebie, olivia powinna być dumna, że tak diametralnie go zmieniła i w końcu był człowiekiem a nie maszyną.

uśmiechnęła się do niego całkiem miło i pocałowała go w sam środek ust. tak, potrzebowała go bardzo bardzo, i było jej bardzo dobrze, kiedy byli razem. nawet kiedy się przytulali i spotykali całkiem przypadkowo, mimo wszystko to było fajne. - hm, okej, nie będę tak już więcej myślała, obiecuję! - pokiwała głową i tylko się do niego miło uśmiechnęła. i tak patrzyła mu w oczka.