Roosevelt Island Park

zmierzyła wzrokiem dziewczynę,która się do niej przysiadła.w sumie nie musiała pytać o pozwolenie,ta ławka była własnością wszystkich,przecież.po upływie jakiegoś czasu laine stwierdziła,że nie będzie się już tuczyć więc odłożyła paczkę z krakersami/czipsami na ławkę.-cześć-uśmiechnęła się miło do dziewczyny,bo skoro już razem siedziały...............

chyba dopiero teraz zauważyła, że jest tu ktoś oprócz niej. pomyślała, że może to laine się dosiadła, dałaby sobie uciąć prawą rękę, że kiedy siadała, nie było tu nikogo.
- cześć - odpowiedziała, przestając przyglądać się swojej kostce i wyciągając nogę trochę przed siebie. okej, nadal nie puchła i nawet przestawało boleć, to dobry znak, będzie żyć.

-jestem laine,tak wogóle-z minimalnym uśmiechem na twarzy wyciągnęła do niej swoją smukłą dłoń.spojrzała na jej nogę ale ani przez myśl jej nie przeszło,że coś mogło jej się stać skoro na jej oko wyglądała całkiem zdrowo.pewnie gdyby umiała czytać w ludzkich myślach,to by się jej zapytała czy wszystko okej,ale niestety nie posiadała takich zdolności,a szkoda ;c

nie, to dobrze, przynajmniej wiadomo, że nie była edwardem cullenem.
- nellie - uścisnęła jej rękę, nawet lekko się uśmiechając. w zasadzie z jej nogą było już chyba w porządku. zobaczymy, jak będzie musiała dojść do domu. spojrzała na laine, zastanawiając się, czy skądś jej przypadkiem nie kojarzy. może kiedyś się minęły na ulicy, czy coś takiego. - jesteś stąd? - zapytała w końcu, bo normalnie zapytałaby 'co słychać?', ale przecież nie znają się w sumie.

-niestety nie-powiedziała z grymasem na twarzy.kochała ny od zawsze i chciała tu przyjechać na studia i tak właśnie zrobiła.-pochodzę z anglii,a dokładniej z menczesteru-uśmiechnęła się kącikowo.chociaż ja kocham anglięęę,to ona za nią nieprzepadała,pewnie przez tą paskudną pogodę panującą właśnie tam.- a ty jesteś stąd? bo sori ale cię nie kojarzę-uważniej jej się przyjrzała,bo a może jednak.

kiedyś pewnie była w anglii, ale dawno temu i nie w manchesterze. w każdym razie manchester kojarzył jej się z piłką nożną.
- taa, jestem stąd - powiedziała, widocznie niezbyt zadowolona z tego faktu. nowy jork najzwyczajniej w świecie zaczynał ją nudzić. - nie kojarzysz mnie? pewnie jesteś tu od niedawna - wzruszyła ramionami.

-w sumie...-zastanowiła się chwilę-od dwóch lat,no ale ny jest dość spory więc mogłyśmy się najzwyczajniej w świecie nie zauważyć-założyła kosmyk włosów za ucho.chociaż ona bądź co bądź chciałabym znać wszystkich no może prawie wszystkich co mieszkają w ny.ogólnie rzecz ujmując chciałabym mieć jakieś zdolności paranormalne czy coś.dobra pisze bez sensu,wiem.................

a przynajmniej wszystkich fajnych i ciekawych, tak myślę. nellie znała nowy jork jak własną kieszeń, znała tu sporo osób, ale laine najwyżej nie kojarzyła, mówi się trudno, nie da się znać wszystkich raczej.
- i podoba ci się tutaj? - zapytała z braku lepszego pytania. - fajnie jest, ale już trochę nudno. nic się nie dzieje, kompletnie.

-ny uważałam za ciekawe miejsce,jeszcze przed przyjazdem,a teraz myśle tak samo-uśmiechnęła się miło,chyba nawet sama do siebie,nie wiem.-dużo ludzi,wielki gwar,mnóstwo sklepów i również tyle samo śmieci,leżący na ulicach-zmarszczyła nos.-jeszcze chyba nie zdążył mi się znudzić,ale napewno nie zostanę tu na stałe,po skończeniu studiów odwiedze pewnie jakieś indie czy coś-wzruszyła ramionami.-a co właściwie studiujesz?-uniosła brew w geście zapytania.

nowy jork był chyba miastem jak każde inne, tak przynajmniej uważała nellie. nie widziała w nim nic szczególnego.
- nie studiuję, znaczy wybieram się na pedagogikę, chociaż nie wiem jak mi pójdzie. dopiero skończyłam trzecią klasę liceum. indie? hm, jakoś mnie tam nie ciągnie, ale ostatnio zachciało mi się holandii - uśmiechnęła się.

-podałam pierwsze lepsze miejsce,pewnie zanim skończę te nieszczęsne studia zdąże zmienić jeszcze kilka razy zdanie-zamyśliła się ,bo marzyła jej się francja ostatnio,hm pewnie dlatego,że przeglądała ostatnio za dużo czasopism w których byli francuscy modele,których laine kochała.-holandia kojarzy mi się z tulipanami-podrapała się po nagdarstku.

francuscy modele <3
- mi z narkotykami - zmarszczyła nos. - ale to nie dlatego chcę tam jechać - powiedziała, bo jeszcze laine weźmie ją za jakąś ćpunkę. - muszę się już chyba zbierać - powiedziała, bo miała na sobie tylko jakąś lekką podkoszulkę i lżejsze spodnie. i pewnie poszła, ja też muszę, pa. ;*

pożegnała nowo poznaną jej dziewczynę,po czym posiedziała jeszcze chwilę i poszła,bo też pewnie było jej zimno,pa.

cześć, to vince siedział sobie tutaj i rozmyślał o tym i owym i nawet o olivi i swoim ojcu do którego się długi czas już nie odzywał. cóż smutne, ale prawdziwe. :d ale nie płakał, nie martwmy się aż tak bardzo.............

jakiż smutny początek! akurat biegała po parku, chciała się rozruszać i być w dobrej formie na wakacje, więc biegała wśród ludzi sobie. zauważyła nagle vinca, może i była trochę na niego zła, że się nie odzywał, ale jednak postanowiła podbiec. - cześć vince. - powiedziała z uśmiechem i napiła się swojej wody z lodówki, ahaa.

nie odzywał się bo miał problemy natury moralnej cnie. i musiał je sam rozwiązać poprzez nieprzespane noce, rozmyślanie i alkohol. w sumie to nic nie dało, ale cóż. - cześć. - odparł miłym, uprzejmym nieco grubym i zachrypniętym głosem. - biegasz? - zapytał, w sumie to było głupie pytanie, bo chyba olivia nie wychodziła na miast w dresach i z butelką wody. :d

raczej nie, chyba że właśnie biegała! uśmiechnęła się do niego i tylko spojrzała gdzieś w dal. - tak, wiesz dla utrzymania kondycji. ale w sumie nie wiem dlaczego, przecież nałogowo palę, to chyba raczej nic nie da. - przyjrzała się mu i od razu zauważyła, że coś jest nie tak. - ej, wszystko w porządku? wyglądasz na zmęczonego. i to bardzo. chyba za dużo pracujesz. - powiedziała i przeczesała palcami jego włosy.

- hm, więc rzuć palenie, palenie jest nie zdrowe i zabija. - wyjaśnił wielce naukowym tonem. w sumie też palił, ale starał się rzucić tylko przez ostatni stres jaki przechodził nie udało mu się to. - nieee, to nie przez pracę, pracuje o wiele mniej niż wcześniej. - zaczął grymasić. - to przez ojca. nie może się pogodzić z tym, że nie chce całego życia poświęcić pracy. - wyjaśnił.

spojrzała się na niego i pokiwała tylko głową. - ah, no tak rozumiem, doskonale rozumiem. ale i tak uważam, że przydałby ci się relaks w towarzystwie moim. - powiedziała z uśmiechem i pewnie napiła się znowu wody. - zapraszam dzisiaj na wino, czy coś. taki relaks miły i przyjemny. - powiedziała z uśmiechem, i jakoś chciała go w końcu zachęcić, prawda.

- och, też tak uważam. - odparł z zadziornym uśmieszkiem i przyciągnął do siebie by móc ją objąć. co z tego, że nie była ładnie pomalowana i nie miała na sobie super ciuchów tylko dresik i tak mocno, mocno ją uwielbiał. :d - więc niech będzie wino, ale ja wybiorę i kupię jakieś. - zastrzegł sobie, przecież musiał być dżentelmenem.

- okej okej, ty tu rządzisz dzisiaj - powiedziała i pocałowała go jakoś w kącik ust. - chodźmy więc do sklepu! - pociągnęła go tylko i zacznę ;x