Battery Park

- nie znam zbyt wielu sposobów, ale ok - powiedział i zaczął się zastanawiać. po chwili nachylił się nad nią i przywarł swoimi ustami do jej. lecz zamiast wdmuchiwać powietrze, najzwyczajniej w świecie jeździł językiem po jej podniebieniu.

zaśmiała się i objęła go za kark.
-myślałam, że sztuczne oddychanie polega na czymś innym.
Powiedziała z błyskiem w oku.

- tak? a nie wiem, nigdy nie byłem w tym dobry - uśmiechnął sie cwaniacko. ludzie zapewne teraz już myśleli o nich jeszcze gorsze rzeczy, ale na szczęście nikt nie śmiał im nic powiedzieć.

-widać-powiedziała ze śmiechem, podnosząc się do siadu.
Spojrzała na Colina.
A potem położyła dłoń na jgo karku i lekko go do siebie przyciągnęła.
-jestem dziwna-ostrzegła.

- ja też, jakbyś jeszcze nie zauważyła - zaśmiał się delikatnie i znów ją pocałował, w sumie nie miał wyjścia, ich usta były już blisko siebie.

/zw

-ja dziwniejsza-powiedziała całując go.
Przeniosła drugą rękę na jego włosy.
-okropna , wredna czasem, szalona też..-mówiła, między kolejnymi cmoknięciami.

- tak? wredna? a nie wyglądasz - stwierdził i pocałował ją kolejny raz. matki, które przechodziły tędy z dziećmi zaczęły zakrywać oczy swoim pociechom xd

-dobrze się maskuje-powiedziała przy kolejnym pocałunku.-wewnątrz mnie siedzi potwór
wyznala ze śmichem.
Spojrzała na matki ich ich idące ślepe dzieci.
-ups...

- zaczynam się ciebie bać - roześmiał się i delikatnie od niej odsunął. spojrzał w tym samym kierunku, co aya i uśmiechnął się przepraszająco do kobiet z dziećmi.

spojrzała na zegarek i od razu zerwała się z ziemi.
- boze, to ta godzina?
pocałowała jeszcze raz w usta Colina i pobiegła krzycząc za sobą.
-Zadzwoń, czy coś.
Zapomniała tylko, że nie dala mu numeru.

- tak, jasne, zadzwonię - powiedział do siebie ironicznie, wstał i poszedł w przeciwnym kierunku.

jimmy lenił się na ławce w parku, przyglądając się jeszcze całkiem jasnemu niebu, w prawym kąciku ust miał skręta, którego znalazł wcześniej w kieszeni. dzisiaj miał niezwykłe szczęście, rano brat zrobił mu śniadanie, bez większego powodu, a potem znalazł na ulicy dwie ćwierćdolarówki. zyć nie umierać!

Siedziala na trawie w parku i rysowała.,
Właśnie skończyła jakąś konstrukcje huśtawki i rozglądała się za czymś, co mogłaby narysować. Zobaczyła chlopaka spoglądającego w niebo i malo się ruszającego. Jeśli będzie miala szczęście, to może uda jej się skończyć. Zaczęła rysować.

ziewnął w otwartą dłoń i wyrzucił niedopałek za siebie, miejmy nadzieję, że nie spłonie przez to żadne drzewko, bo jimmy musiałby za to płacić, a ostatnio nie miał zbyt dużo oszczędności. rozejrzał się dookoła, poszukując kogoś godnego jego uwagi, początkowo nikogo takiego nie zauważył, ale po pewnym czasie w oko wpadła mu jakaś dziewczyna siedząca na trawie, rysująca coś zawzięcie w swoim notatniku. postanowił sprawdzić, co tam szkicuje, więc wstał z ławki i podszedł do niej, by stanąć za jej plecami. - ładne, co to? - spytał. skąd mógł wiedzieć, że to byłby on, gdyby został na swoim miejscu.

Wzdrygnęla się, gdy niepostrzeżenie stanął za nia.
Spojrzała w górę, tak, że teraz ich twarze niewiele dzieliło.
-Właściwie to ty.
powiedziała wracając do rysunku.
-przepraszam, że nie spytałam o pozwolenia.
Dodala z uśmiechem.

- o, to ja? - zdziwił się, w zasadzie nikt nigdy go nie rysował, nie wiedział, czy powinien się cieszyć, czy martwić. - i nie ma za co przepraszać.. mam wrócić na ławkę, czy coś? przeszkodziłem ci?

Zaśmiala sie.
-nie wyszło mi, prawda?-spytała oddalając od siebie szkic.
Na razie byl tylko zarys postaci bez innych elementów, np twarzy.
-może posiedzisz ze mną?-spytala-lubię mówić jak pracuje.